Zerknęła na wiszący na ścianie zegar i sprawdziła godzinę. Była trzecia dwadzieścia pięć. Przespała zaledwie cztery godziny. I zawsze było tak samo, za każdym cholernym razem. Zawsze budziła się o podobnej porze, a później ciężko jej było ponownie zasnąć.
Gwałtownie otworzyła oczy i usiadła. Rozejrzała się wystraszona po wynajmowanym pokoju, a łzy piekły ją pod powiekami. Była mokra od potu, a buzujące w niej emocje, wywołane koszmarem i wspomnieniami sprawiły, że cała się trzęsła. Wzięła parę głębszych oddechów, próbując się uspokoić.
Była pełnia, a w pokoju panował przyjemny półmrok. Padające przez zasłony światło księżyca, oświetlało sylwetkę leżącego obok niej mężczyzny. Spał tak spokojnie, jakby nie miał żadnych zmartwień.
Zerknęła na wiszący na ścianie zegar i sprawdziła godzinę. Była trzecia dwadzieścia pięć. Przespała zaledwie cztery godziny. I zawsze było tak samo, za każdym cholernym razem. Zawsze budziła się o podobnej porze, a później ciężko jej było ponownie zasnąć. To zdarzało się częściej, niż by chciała. Koszmary wracały kilka razy w ciągu tygodnia. Były to sny dotyczące jej przeszłości. Dręczyły ją od zakończenia wojny.
Najgorsze były pierwsze dwa lata. Ogarnięty spokojem i tęsknotą umysł Sakury, zaczął przywoływać w snach najgorsze wspomnienia. Wszystkie były tak bardzo realne, że czasami, gdy się budziła, nie mogła zaczerpnąć powietrza. Miała wrażenie, że się dusi. Zupełnie jakby umierała.
Już dawno przestała liczyć nieprzespane i przepłakane noce. Jednak nadal nie potrafiła się ich pozbyć. Koszmary przylgnęły do niej i stały się jej codziennością.
Przez te wszystkie miesiące zrozumiała, że łatwo było wybaczyć mężczyźnie, którego kochała, lecz ciężko było jej zapomnieć złe rzeczy, które zrobił. Te wszystkie nawiedzające ją wspomnienia były związane z nim. Za każdym razem jak się budziła, czuła palce, zaciskające się na jej szyi. Ogarniał ją strach, kiedy słyszała świst chidori za swoimi plecami.
Tamten dzień… roztrzaskał jej serce na kawałki. I przez ten cały czas nie potrafiła o tym zapomnieć, mimo że potrafiła wybaczyć. Bo wybaczyła mu i była przy nim.
I kochała go.
Niedorzecznie mocno.
– Sakura – usłyszała jego cichy, zaspany głos. Wyrwana z transu gwałtownie nabrała powietrza, o mało się nie krztusząc. Jej pierś unosiła się i opadała jak po biegu. Miała zaczerwienione oczy, jakby w ogóle nie spała. Ostatnio te sny zaczęły wymykać się spod kontroli.
Odgarnął jej mokre włosy z czoła. Ku jego rozczarowaniu i frustracji, Sakura odsunęła się od niego. Przełknęła głośno ślinę, a chwilę później rozchyliła usta i ze zdziwieniem wpatrywała się w niego. Sasuke zmarszczył brwi i zacisnął mocno wargi.
– Przepraszam, ja… – odezwała się, a jej głos był cichy i drżący. – Nie chciałam cię obudzić – dokończyła.
Podniosła trzęsącą się dłoń i przeczesała wilgotne od potu włosy. Sasuke obdarzył ją tak intensywnym spojrzeniem, że aż poczuła dziwny ucisk w żołądku.
– Co się stało? – zapytał. Jego pełen zdezorientowania, chrapliwy głos, wywołał kolejne przebłyski wspomnień. Potrząsnęła głową, chcąc je odgonić. Nie chciała o nich rozmawiać, musiała rzucić jakąś wymówkę. Zawsze jej się to udawało.
– Nic. To tylko zły sen. Wszystko w porządku – powiedziała, próbując powstrzymać drżenie głosu. – Naprawdę – zapewniła, gdy dostrzegła jego zaniepokojone spojrzenie. Nie musiał wiedzieć nic więcej. Miała jedynie nadzieję, że odpuści i nie zapyta jej już o nic.
Jego wzrok nieco złagodniał. Jeżeli miałaby wskazać osobę, która rozumiała i wiedziała, jak trudne były koszmary, tą osobą zdecydowanie byłby Sasuke.
Kiedy po raz kolejny próbował jej dotknąć, nie potrafiła pohamować drżenia swojego ciała i ogarniającej ją niepewności. To było silniejsze od niej. Po raz kolejny gwałtownie odsunęła się od niego, a na jej twarzy malowało się przerażenie. Dostrzegł to. Zauważył, że się go bała. Zacisnął dłoń w pięści i zabrał ją, po czym odwrócił od niej swój wzrok.
Nienawidziła go ranić. A już na pewno nie w taki sposób.
Długa, nieznośna cisza zapanowała między nimi. Sasuke pochylił swoją głowę, zamknął oczy i zagryzł policzki od wewnątrz, tak mocno, że poczuł smak krwi na języku.
Był spostrzegawczy, inteligentny. Już od dawna wiedział, co było powodem jej koszmarów. To nie był pierwszy raz, kiedy ich doświadczyła. Za każdym razem go uspokajała, a on nie chciał jej ciągnąć za język i czekał, aż sama zdecyduje się mu o tym powiedzieć. Miał już dość milczenia i kłamania na temat jej snów.
– Te koszmary dotyczą mnie, prawda? – zapytał, mimo że dobrze znał odpowiedź.
– Nie – odparła szybko, spuszczając wzrok.
– Nie okłamuj mnie – ostrzegał pozbawionym emocji tonem.
Westchnęła i odwróciła wzrok. Zauważył, że jej szczęka zaczęła drgać. Przez chwilę wpatrywała się w swoje dłonie, po czym nerwowo zaczęła ugniatać palcami pościel.
– To ja cię zraniłam – wyszeptała przez łzy.
– Chodzi o tamten dzień? – zapytał, wyraźnie podkreślając, co miał na myśli. Poczucie winy w jego głosie było tak wyraźne, że aż bolało ją serce. Miała wyrzuty sumienia, że tak go zraniła. Jej cudownego mężczyznę.
Nie chciała, żeby się obwiniał.
Głos zamarł jej w gardle. Mimo że kłamała i zmyślała, żeby go nie martwić, on i tak wiedział. To nie była jego wina, że jej koszmary wciąż trwały, że w ogóle istniały. Wybaczyła mu to, co zrobił. Wybaczyła bez mrugnięcia okiem. Była skłonna poświęcić dla niego wszystko. Kochała go. Jednak potrzebowała nieco więcej czasu.
Nie mogła dopuścić do tego, żeby się obwiniał. Musiała go oszukać po raz kolejny. Jeśli wyznałaby mu prawdę, ta najprawdopodobniej by go złamała. Obwiniałby się bardziej niż do tej pory. Myślałby także, że kłamała, mówiąc, że mu wybaczyła.
Odkąd wyruszyli razem w podróż, zauważył, że koszmary dręczyły ją częściej, niż powinny. Jednak jej niezależność i samodzielność, które były skutkiem przemiany, jaką przeszła ta kobieta, wydawały mu się czymś fascynującym. Nie chciał, żeby się zmieniała, ale martwił się o nią. Czekał, aż zaufa mu na tyle, żeby z nim o tym porozmawiać. Pragnął jej pomóc, pokazać, że może na niego liczyć. Starał się.
Ale nie chciała mu na to pozwolić.
Jednak jego zniecierpliwienie sięgało granic granice.
– To nie jest tylko zły sen, Sakura. – W jego głosie pobrzmiewało wyraźnie zdenerwowanie i frustracja. – Nie próbuj mnie okłamywać – powiedział bardzo cicho. Schyliła głowę i zacisnęła dłonie na pościeli. Czuła się pokonana. Wiedział.
Sasuke westchnął głęboko, jakby próbował się uspokoić. Zdawała sobie sprawę, że już dłużej nie mogła ukrywać przed nim prawdy.
– To nic, naprawdę – powiedziała beznamiętnie.
– To nie jest nic. – Zerknęła na niego przez ramię. Dostrzegła, jak na jego twarzy zniecierpliwienie zmienia się w gniew. – Nawet ja nie mam ich bez powodu.
Nikły i bolesny uśmiech wkradł się na jej usta. Wpatrywała się w niego swoimi zielonymi oczami i czuła napływające do nich łzy.
– To nie to samo. – Próbowała brzmieć twardo. Bezskutecznie. Sasuke od razu wyłapał zawahanie w jej głosie. – Naprawdę, nie ma o czym mówić. – Bez słowa odrzucił kołdrę i wstał z łóżka. Sięgnął po leżące na fotelu spodnie i bluzę. Zaskoczył ją tą reakcją.
– Sasuke. – W jej głosie usłyszał desperację, a po chwili poczuł jej dłoń na swoim nadgarstku. Spojrzała na niego wielkimi, zielonymi, załzawionymi oczami. Dostrzegła bliżej nieokreśloną emocję w jego spojrzeniu. Pociągnęła go za rękę, zmuszając, aby usiadł przy niej na łóżku. Splotła razem ich palce i oparła policzek o jego bark. – To nie to samo. Z tobą nigdy nie było tak źle. – Poczuła, jak się spiął.
– Źle? Nawet nie wiesz, co mówisz. – Ogarnęło go rozczarowanie i złość. Nie potrafił tego ukryć. – Nie porównuj mojego bólu do twojego – dodał cicho.
Odsunął się i odepchnął jej dłonie, kiedy próbowała go zatrzymać.
– Muszę się przejść. – Ogarnęła ją panika, kiedy wstał i ruszył do hotelowych drzwi. Nie mogła pozwolić mu odejść. Nie mogła dopuścić, aby się od niej oddalił. Potrzebowała go.
Odrzuciła pościel i ruszyła za nim. Złapała go, gdy już miał otworzyć drzwi. Spojrzał na nią zimno. Bezskutecznie próbowała powstrzymać napływające do jej oczu łzy. Spływały gęsto po jej policzkach, znacząc na nich mokre ślady. Wyrwał się z jej uścisku, ale się nie ruszył. Był sztywny i tak bardzo odległy. Schowała głowę w dłoniach, a jej ciałem wstrząsnął nagły szloch.
– Przepraszam – powiedziała niewyraźnie. Jej ramiona drżały z niekontrolowanego płaczu. – Przepraszam, tak bardzo przepraszam. To moja wina. Byłeś rozdarty, zagubiony. A ja, zamiast cię wspierać. Zdradziłam cię.
Nie potrafiła unieść tych uczuć. Ogarniająca złość, wstyd. Potrafiła wybaczyć, ale nie potrafiła zapomnieć. Zakotwiczyła mroczne wspomnienia w swoim umyśle o osobie, którą kochała najbardziej na świecie, o miłości jej życia. Nie potrafiła mu zaufać. A przecież tego najbardziej od niej potrzebował. Sasuke już od dawna próbował wybaczyć sam sobie, aby uszczęśliwić ich oboje. Starał się, usilnie się starał, a ona nie potrafiła tego docenić. Zawiodła go. Jej zachowanie wobec niego było niesprawiedliwe. Powinna go wspierać. Pomóc mu. Nie miała prawa, dopuścić do siebie tych snów. Powinna już dawno mu o nich powiedzieć, porozmawiać o nich. Byli ze sobą, byli swoim oparciem, pomagali sobie nawzajem z tą trudną przeszłością, która ciągle ich ścigała.
Desperacko chcąc go złagodzić, skruszyć jego opór, a także próbując usprawiedliwić samą siebie, zarzuciła mu ramiona na szyję i pocałowała w usta. Spiął się i przełknął głośno ślinę, jednak nie odwzajemnił tej nagłej czułości.
– Przepraszam. Wybacz mi. Kocham cię, bardzo cię kocham, ja po prostu…– wyszlochała tuż przy jego ustach. – Nie mogę cię stracić. Nie mogę. – Nie czekała długo na reakcję ze strony Sasuke. Objął ją mocno i desperacko w talii, po czym przycisnął do siebie z taką siłą, że aż ją zabolało. Rozgniótł ustami jej własne, tłumiąc wydobywający się z nich jęk. Czuła jego gniew i pożądanie, kiedy jedną rękę wsunął w jej włosy i pociągnął za nie.
Wiedziała, że szalały w nim skrajne emocje. Cieszyła się, że Sasuke coś do niej czuł. W jakiś sposób ją kochał. W jakiś dziwny sposób, który tylko on potrafił zrozumieć.
Wbiła palce w jego plecy, a on przyparł ją do drzwi i uniósł jej udo, żeby wcisnąć się między jej nogi. Jego pocałunki były silne, desperackie, wygłodniałe, zupełnie jakby wymierzał jej nimi karę.
– Kocham cię – wyszeptała płaczliwie. Dostrzegła jego przymglone spojrzenie. Sekundę później zrzucił z siebie swoją koszulkę i ponownie przywarł do jej ust. Całował ją mocno, niemal boleśnie. Gorączkowo wodził rękami po jej ciele. Nagle ją podniósł i znaleźli się na łóżku. Zobaczyła go nad sobą. Mięśnie miał napięte, twarz skupioną, a jego wzrok był pełen złości.
Chwyciła za brzeg koszuli, ściągnęła ją przez głowę i odrzuciła na bok. Oddech Sasuke wyraźnie przyśpieszył, gdy delikatnie i łagodnie, dotykała jego brzucha dłońmi. Skubnęła zębami dolną wargę Uchihy i jęknęła przeciągle, kiedy niespodziewanie ścisnął ją za pośladek. Pocałunkami znaczył ślady od szyi i schodził coraz niżej i niżej. Ustami wędrował po jej brzuchu. Oddychała coraz szybciej i czuła jak jej skóra się rozgrzewa, a pulsowanie między nogami się nasilało.
Bardzo powoli zdjął jej figi, jakby celowo się nad nią znęcał. Gdy dotknął ustami jej kostki, wstrzymała na moment oddech. Składał pocałunki na jej nogach, raz na jednej, raz na drugiej, drażniąc się z nią. Czuła, że brakowało jej tchu. Wiła się pod nim, niecierpliwie wyczekując upragnionej bliskości. Chciała ponownie poczuć jego usta na swoich. Złapała go za włosy i pociągnęła do siebie, żarliwie się w niego wpijając. Złączyli się tułowiami i poczuła, jak rozsunął jej uda dłonią.
Pocałował ją w szyję i wsparł się na rękach, żeby jej nie przygnieść. Zauważyła powagę na jego twarzy. Wiedziała, że nie powinna o to pytać, ale musiała wiedzieć. Chęć usłyszenia tego była prawie tak duża, jak jej pożądanie. To było ogłupiające.
– Kochasz mnie? – wyszeptała i poczuła na ustach słony smak łez. Była nim tak zaabsorbowana, że nie zauważyła spływających po jej policzkach łez.
– Tak. Kocham.
Jego odpowiedź była tak cicha, że ledwie ją usłyszała. Przestała płakać i wstrzymała powietrze. Miała wrażenie, że jej serce na moment przestało bić, tylko po to, żeby ponownie uderzyć z podwójną siłą. Ogarnęło ją dziwne przeczucie, że Sasuke też to poczuł. Jej ciało zapłonęło żywym ogniem. Naparła na niego i ponownie dotknęła jego ust.
Podniosła wzrok i spojrzała na Sasuke. Przesunął ręce w górę jej ud, a dopiero później spojrzał prosto w oczy Sakury. Widziała w nich pożądanie i miłość, większą niż dotychczas. Ujęła jego twarz w dłonie i przysunęła swoje usta do jego ust. W ten pocałunek włożyła wszystko, co czuła. Wszystko, co w tamtej chwili mogła mu dać. I miała nadzieję, że to wystarczy....
że wszystko będzie w porządku.
Jak mi serce wali! Uh! Bardzo, ale to bardzo. Boziu, jestem oczarowana. Aż nie mam słów aby cokolwiek więcej napisać. Wspaniałe.
OdpowiedzUsuńtoć twe słowa to miód na me serce ♥ dziękuję ♥
UsuńCo tu się odbyło i dlaczego musiałam zdjąć sweter jak to czytałam? XD
OdpowiedzUsuńA tak serio to cudo. Uwielbiam jak ktoś zagłębia się w psychikę postaci. Sasuke i Sakura to, mimo popularności ich paringu, chyba najtrudniejsza para w całym "Naruto". Nikt nie miał tak burzliwej relacji jak oni, więc dość oczywiste jest to, że nie będą potrafili przejść po tym od tak do zwykłego życia bez żadnego echa. Chyba najlepsza jednopartówka jaką do tej pory u Ciebie czytałam. Wincyj :D
Pozdrawiam,
Konan
Aż mam ochotę zrobić takie YES, YES, YES XD No bo to mega komplement w sumie jest i no mówię Ci, Ty mi dzisiaj dzień uratowałaś.
Usuńi dziękuję po raz kolejny ♥
Buziaki!
<3 :D
Usuń😍😘💖 szkoda że oneshot 😭
OdpowiedzUsuńoj :((
UsuńNo tak się złożyło ♥♥
Wow. Zgadzam się z koleżankami wyżej, uwielbiam to jak ukazujesz emocje postaci :) czytałam tego oneshota z zapartym tchem 🤭 cudo 💕
OdpowiedzUsuń