Ludzie szeptali, plotkowali, aż robiło mi się od tego niedobrze. Nie rozumiałam, jak można było być tak bezdusznym. Itachi w ich oczach był zdrajcą i bezwzględnym mordercą. Niektórzy nawet mówili, że niepotrzebnie pozostawił swojego brata przy życiu.
Dla Shayen
Kiedy po raz pierwszy spotkałam Itachiego, miałam może cztery lata. Bawiłam się różowym balonem, który dostałam od swojego taty. Byłam tak zauroczona tym prezentem, że od kilku dni zabierałam go ze sobą dosłownie wszędzie. Tamtego dnia wystarczyła chwila nieuwagi, aby mi odleciał i zawieruszył się w koronie drzewa. Koniec sznurka nie był na dużej wysokości, więc próbowałam go dosięgnąć. Wyciągnęłam rękę do góry i podskakiwałam, a gdy się nie powiodło, to próbowałam wdrapać się na wiśnię. Kiedy moje starania zawiodły, usiadłam na trawie i rozpłakałam się z bezradności. Nie pamiętam, czy bardziej przeżywałam to, że mi tam utknął czy to, że go puściłam.
Po kilku minutach, kiedy już się poddałam i prawie oswoiłam z myślą, że go nie odzyskam, podszedł do mnie starszy chłopak. Byłam w takim wieku, że każdą osobę, która była ode mnie chociaż o głowę wyższa, uznawałam za wręcz dorosłą.
Pojawił się niczym rycerz, a ja jak zapłakana księżniczka wpatrywałam się w niego z otwartą buzią. Zapewne nie było zbyt urodziwe, ale byłam tylko dzieckiem. Zapłakanym dzieckiem.
Bez słowa wspiął się na wiśnię i złapał mój balon. Otarłam łzy z twarzy i wpatrywałam się w niego jak zahipnotyzowana. Byłam pod ogromnym wrażeniem, widząc, jak zwinnie wdrapał się na drzewo. Stał się moim bohaterem. Dzięki niemu odzyskałam prezent od taty.
— Proszę — powiedział, przywiązując mi wstążkę do nadgarstka. — Teraz go nie zgubisz. — Uśmiechnął się do mnie lekko, po czym zmierzwił ręką moje włosy i odszedł.
Stałam, wpatrując się w jego plecy z nadąsanym wyrazem twarzy, bo zepsuł mi fryzurę, ale mimo tego nie potrafiłam się na niego długo gniewać. Uśmiechnęłam się szeroko i trzymając mocno za wstążkę, pobiegłam do domu.
Wtedy Itachi był dla mnie jedynie starszym chłopakiem, który zdjął zapłakanej dziewczynce balon z drzewa.
Później widziałam go kilka razy, ale tylko przelotnie. Nie łudziłam się, że mnie pamięta, chociaż czasami zerkał w moją stronę, ale chyba dlatego, że za bardzo się na niego patrzyłam. Jak się później dowiedziałam od mamy, takie gapienie się nie było czymś odpowiednim. Chyba nawet powiedziała mi, że to jest niegrzeczne.
Drugi raz spotkałam go, gdy bawiłam się z Ino w parku w berka — miałam wtedy pięć lat. Biegłam przed siebie, ciągle się odwracając i sprawdzając czy Ino mnie nie podgląda. Wpadłam na niego z takim impetem, że gdyby mnie nie złapał, upadłabym na twardy beton. I wątpię, że na otartej skórze by się skończyło.
— Ostrożnie — powiedział, chwytając mnie za ramię. Rozdziawiłam buzię i wpatrywałam się w niego oniemiała. Byłam zachwycona jego głosem. Po raz pierwszy ktoś obcy zwrócił się do mnie z taką delikatnością i czułością. Nie nakrzyczał na mnie, a tego obawiałam się najbardziej. Zrobił coś zupełnie odwrotnego — pomógł mi.
— Przepraszam — wyjąkałam, patrząc na jego twarz. Czułam, że policzki mi się czerwienią. Nie byłam w stanie wydusić z siebie kolejnego słowa. Jego obecność pozbawiła mnie wszelkich myśli.
— Sakura, chodź tu szybko — zawołała Ino.
Rzuciłam pośpiesznie okiem na cienkie wargi chłopaka, bo wydawało mi się, że nimi poruszył. Usta miał delikatnie zakrzywione jakby w lekkim uśmiechu. Nie miałam w sobie tyle śmiałości, aby spojrzeć mu w oczy. Ba, robiłam wszystko, aby tego uniknąć. Do tego zdałam sobie sprawę, że znał moje imię. Poczułam, jak w jednej chwili robię się czerwona na twarzy z zażenowania. Było mi gorąco i chciałam jak najszybciej uciec.
— Przepraszam, nie chciałam na ciebie wpaść — powiedziałam na odchodne i pognałam do Ino. Kiedy do niej dotarłam, odwróciłam się w jego stronę z nadzieją, że jeszcze go zobaczę. Ale dostrzegłam tylko jego plecy, gdy odchodził. Nawet nie zapytałam się go o imię ani nie podziękowałam za pomoc. Znowu.
Kolejnym razem go spotkałam, jak byłam w Akademii — miałam około siedmiu lat. Wtedy dowiedziałam się kim jest — starszym bratem Sasuke Uchihy, w którym się podkochiwałam. Przyszedł po niego zamiast jego mamy. Dziewczyny w klasie szeptały wtedy jak najęte. Nie zwracałam na nich uwagi, dopóki jedna z nich nie wymieniła jego imienia — Itachi. Poczułam jakiś dziwny ścisk w żołądku, ale go zignorowałam.
Przez okno w klasie patrzyłam, jak Sasuke biegł do brata z tak szerokim uśmiechem na ustach, że aż zaparło mi dech. Nigdy nie widziałam, żeby się tak uśmiechał. Zrozumiałam wtedy, że Itachi był dla niego kimś wyjątkowym. I zdałam sobie sprawę, że chyba dla mnie również.
Gdy tylko Sasuke znalazł się przy nim, brat wziął go na barana i skierował się ku bramie. Podążałam za nimi wzrokiem, aż za nią zniknęli. Sasuke ciągle coś do niego mówił, buzia mu się wręcz nie zamykała. Byłam w szoku, widząc go takiego, a jednocześnie poczułam się wyróżniona i zazdrosna. Wyróżniona — bo możliwe, że jako jedynej udało mi się dostrzec tę jego łagodną stronę, a zazdrosna — bo zdałam sobie sprawę, że przy mnie Sasuke nigdy nie będzie się tak uśmiechał.
Za każdym razem, gdy widziałam tę scenę, było mi przykro, że nie mam rodzeństwa. Czułam się tak, jakby moje życie nie było kompletne.
Po tym wydarzeniu byłam tak zafascynowana jego imieniem, że bardzo często wypowiadałam je na głos sama do siebie. Raz podobno wymówiłam je przez sen. Tak powiedziała mi mama.
Później widziałam go jeszcze kilka razy. Czasami z Sasuke, a kilkukrotnie z jakimś chłopakiem, którego imienia nie znałam. Wiedziałam, że musiał należeć do ich klanu, ponieważ, tak jak bracia Uchiha, nosił na koszulce biało-czerwony kształt przypominający wachlarz.
Niedługo potem zobaczyłam go w towarzystwie jakiejś dziewczyny. Miała długie brązowe włosy i czarne oczy. Nie wiem, czy to, co wtedy poczułam, to była zazdrość, ale zdecydowanie nie podobało mi się to uczucie. Jakoś nie chciałam, żeby ta dziewczyna się obok niego kręciła. Było w niej coś, co sprawiło, że się zdenerwowałam. Ciągle przy nim skakała, próbując być jak najbliżej niego. Wróciłam wtedy do domu taka zła.
Trochę zazdrościłam Sasuke takiego brata. Był bardzo opiekuńczy, odważny, spokojny i zawsze taki miły. Wydawało mi się nawet, że podziwiałam Itachiego w inny sposób niż powinnam. On mi imponował. Zawsze jak go widziałam, robiłam się cała czerwona, a moje serce biło zadziwiająco szybko.
Jakiś czas później cały Kraj Ognia obiegła wiadomość o masakrze klanu Uchiha, której dokonał Itachi. Kiedy się o tym dowiedziałam, uznałam to za słaby żart. Przecież to nie mogła być prawda. Nikt tak dobry jak on nie mógł tego zrobić. Nie chciałam w to uwierzyć. Płakałam nocami, modląc się o to, aby to był tylko zły sen.
Ludzie szeptali, plotkowali, aż robiło mi się od tego niedobrze. Nie rozumiałam, jak można było być tak bezdusznym. Itachi w ich oczach był zdrajcą i bezwzględnym mordercą. Niektórzy nawet mówili, że niepotrzebnie pozostawił swojego brata przy życiu. Przerażało mnie to i nie mogłam znieść tych oszczerstw. Kilka razy wyrwałam się, żeby przemówić tym ludziom do rozsądku, ale mama mnie powstrzymywała. Zresztą, kto by się słuchał dzieciaka.
Sasuke po tym wydarzeniu kompletnie się załamał. Zamknął w sobie i był bardziej oschły niż kiedykolwiek wcześniej. Próbowałam z nim rozmawiać, ale zawsze mnie zbywał. A ja chciałam mu tylko powiedzieć, że mi przykro, że pamiętam jego brata, że był dobrą osobą. Chciałam go wesprzeć, dodać otuchy.
Teraz się cieszę, że tego wtedy nie zrobiłam. Dopiero z biegiem czasu zrozumiałam, jakie to było niedojrzałe i nieodpowiednie.
Z czasem zapragnęłam, aby te wspomnienia wyblakły. Starałam się wracać do nich jak najrzadziej, gdyż były dla mnie zbyt bolesne. Myślałam, że udało mi się schować je głęboko w mojej pamięci, ale nic bardziej mylnego.
Później cała moja uwaga skupiła się na Sasuke — jego potrzebach, próbie rozweselenia go. Byłam nim pochłonięta, zafascynowana. Zawsze kiedy na niego patrzyłam, widziałam starszego Uchihę. Był taki podobny do Itachiego. Nie raz próbowałam wywołać na jego twarzy uśmiech.
Chciałam, żeby Sasuke się uśmiechnął, bo wtedy zobaczyłabym uśmiech Itachiego.
Może nie znam o nim całej prawdy. Nawet nie wiem, czy on mnie w ogóle pamiętał. Ale w jego spojrzeniu i sposobie bycia było coś, co zachowałam w pamięci na długie lata. Nie mogę powiedzieć, że Itachi był moją pierwszą miłością, bo po dziś dzień jest nią Sasuke, ale to, co czułam do jego brata, było czymś mniej złożonym. To było prostsze, łatwiejsze. Szanowałam go, podziwiałam, chociaż prawie go nie znałam. Tych kilka naszych spotkań poruszyło moje dziecięce serce, sprawiając, że Itachi stał się dla mnie wzorem.
Może właśnie dla niego tak bardzo zakochałam się w Sasuke. Albo przez niego…
Nawet nie chcę wiedzieć. To już i tak nie ma znaczenia. Być może gdybym była trochę bardziej odważna w stosunku do Itachiego i próbowała go jakoś zagadać, moja… jego… nasza przyszłość wyglądałaby inaczej?
— O czym tak myślisz?
Zza moich pleców dobiegł mnie głos Sasuke. Odwróciłam się do niego i posłałam mu lekki uśmiech. Stał w progu drzwi prowadzących na taras, a w prawej dłoni trzymał kubek, nad którym unosiła się para. Przyglądałam się mu z czystym uwielbieniem i miłością w oczach.
— Co tam masz? — zapytałam, podchodząc do niego. Cofnął się i zmarszczył z rozdrażnieniem brwi.
— Nie odpowiedziałaś na moje pytanie — mruknął. Zdusiłam w sobie chęć pocałowania go. Sasuke nie zawsze lubił, jak robiłam to znienacka. Ale za to miałam ogromną ochotę, aby się do niego przytulić i powiedzieć, jak bardzo go kocham, a także podzielić się chociaż częścią moich wspomnień związanych z Itachim.
Uśmiechnęłam się do niego łagodnie i miękko odpowiedziałam:
— Wspominałam sobie kilka sytuacji ze swojego dzieciństwa.
Sasuke spojrzał na mnie z czułością w oczach, jakby zachęcał mnie do opowiedzenia mu o tym. Pokręciłam głową, próbując ułożyć myśli w głowie i posłałam mu szeroki uśmiech. Uchiha zmarszczył czoło, a po chwili podał mi kubek i położył dłoń w dole moich pleców, gdy razem ze mną wchodził do domu. Obejrzałam się jeszcze przez ramię i spojrzałam w niebo. Uśmiechnęłam się, bo miałam wrażenie, że to Itachi popchnął nas ku sobie. W jakiś magiczny sposób sprawił, że moje uczucia zostały odwzajemnione.
Blue-owsko: BO NIE MOGŁAM ZDECYDOWAĆ SIĘ NA JEDEN, a oba tak pasowały :3
Partówka powstała dzięki Shayen, dla Shayen ♥ I tak to za mało, żeby Ci podziękować za ten piękny szablon i szablonowe wskazówki ♥ Jednak po raz kolejny OGROMNIE DZIĘKUJĘ ♥ Tchnęłaś w Pomidorki nowe życie :D
Partówka napisana dość dawno. Ogólnie zauważyłam, nie potrafiłabym napisać czegoś co by tak mocno wskazywało na ItaSaku. A motyw z taką niby dziecięcą miłością, wydawał mi się całkiem znośny. I kurde w pewnym momencie sama miałam takie ou. Na razie pozostaje mi mieć nadzieję, że Wam przypadła do gustu.
Partówka napisana dość dawno. Ogólnie zauważyłam, nie potrafiłabym napisać czegoś co by tak mocno wskazywało na ItaSaku. A motyw z taką niby dziecięcą miłością, wydawał mi się całkiem znośny. I kurde w pewnym momencie sama miałam takie ou. Na razie pozostaje mi mieć nadzieję, że Wam przypadła do gustu.
W ogóle mam wrażenie jakby ten 1.03 był wczoraj. Aż nie mogę się nadziwić, że minęło tyle czasu od ostatniej partówki! W sumie od tamtej pory udało mi się napisać kilka nowych i jakoś tak tego nie odczułam. Może też Tsumetai Asa miało w tym swój udział, bo w sumie ostatnio moja uwaga skupiała się głównie na tej historii.
Kochana! Dziękuję. Dziękuję Ci za tę wspaniałą partówkę. ❤ Nawet nie wyobrażasz sobie ile razy miałam łzy w oczach. I nie zmyślam! Moja wyobraźnia podsuwała mi tak wiele pięknych obrazów, że nie mogłam inaczej. Uooh. No nie mogę się zebrać do kupy. Jestem papką. ❤
OdpowiedzUsuńPierwsze zdanie czytałam kilka razy. Cały tekst czytałam, jak nigdy, bardzo powoli sycąc się każdym słowem. Nie chciałam by za szybko się skończyło. Bo to było wspaniałe. Ta dziecięca miłość, zauroczenie, w kontekście tego, co potem połączyło ją i Sasuke było tak odpowiednie. Nie powiem, by moje serce i umysł nie biegły jeszcze W INNYM KIERUNKU (heheheh), ale to było tak magiczne. Cała relacja Itachi - Sakura... Nie mogę się nasycić. Stworzyłaś coś naprawdę cudownego, co będę chyba czytać milion razy. Milion! Cały czas żałując i ciesząc się, że tak to wszystko się potoczyło.
Każdy mały gest Itachiego zapadł mi w pamięci bardzo, bardzo dokładnie i szczególnie. Ale wiesz, że ja mam na jego punkcie bzika. XD Wariowałam! Autentycznie, no aaaaaaaaaaaaah. Każde pragnienie Sakury aby uszczęśliwić Sasuke... Stawał mi wtedy Itachi przed oczami. Tak, jak parę razy jej.
Nie wiem. Patrzę w ekran i nie wiem, co mam napisać dalej. Czytając to teraz jestem całkowicie rozbita w wyobrażeniach, co by mogło być.
Dobra, już!
Dziękuję Ci ślicznie za coś tak wspaniałego! Tak oczarowującego! Uwielbiam to, żałuję, że nie czujesz się w tak w ItaSaku, by napisać coś bardziej. Ale rozumiem! Dziękuję Ci za to kochana. ❤
I nie masz za co dziękować mi! Zawsze jestem. ❤ :D Nawet nie wiesz ile frajdy mi dało zobaczenie u Ciebie tego szablonu. No aaaaaaaah.
Sprawiłaś mi ogromną niespodziankę, prezent. ❤ Dziękuję. ❤
Ah! I te obrazki! Nie dziwię się, że nie mogłaś wybrać. :3 Obydwa są już u mnie zapisane w honorowym folderze! ❤
UsuńA WEŹ, BĘDĘ ZARAZ SIĘ TU WZRUSZAĆ RAZEM Z TOBĄ ♥
UsuńGdyby nie Twoje słowa, że tak Ci brakuje opek ItaSaku, pewnie wcale bym się tego nie podjęła :D To przecież wtedy poszło pod wpływem chwili i bach! Cieszę się ogromnie, że przypadła Ci do gustu NO SERCE ROŚNIE PATRZĄC NA TWĄ RADOŚĆ ♥
Ja się nawet zaczęłam zastanawiać, że może kiedyś, przypadkowo Itachi taką pomocną dłoń wyciągnął do małej Sakury, ale ona go jednak nie pamiętała :D
I teraz ja nie wiem, co odpisać XD No nie wiem XD
No niestety... jednak moje zboczenie na punkcie SS przeważa mocno i jakoś tak pisząc coś kisski loffki ItaSaku poczułabym się jakbym ich zdradzała XDDDD
Mam za co! ZOBACZ JAKI ON JEST PIĘKNY <3 zachwycać się przestać nie mogę ♥ ♥♥ Dziękuję ♥
Ty od początku wiedziałaś, że to dla Ciebie :*
P.S. No nie? ♥ Cudne są ♥
I TO JA DZIĘKUJĘ ♥
BUZIA!
Może i wiedziałam, ale wciąż pamiętam moment, gdy dowiedziałam się o tym pierwszy raz! I nawiązałam do tego, hej, hej! :D
UsuńAle bardzo mi przypadła do gustu! Bardzo! Ajajajajś. Mówię, do teraz się nie mogę ogarnąć. Jeszcze raz na wattpadzie to przeczytałam przed chwilą. Co z resztą wiesz. XD No będę przeżywać, ot co!
Oh, tak! Też niejednokrotnie się zastanawiałam! Aż musiałam wejść na yt, by sprawdzić jeden moment, czy się nie spotkali przypadkiem. Jak Edo Tensei (? - ta technika, która podczas wojny wskrzesiła martwych) działała i czy nie mieli przyjemności się spotkać. Ale niestety.
W ogóle mam w głowie cały czas moment ich spotkania w Shippuudenie pierwszy raz. I NIESTETY definitywnie nie znali się wcześniej.
SO SAD KISHIMOTO, SO SAD. XD
Też tak kiedyś miałam. XDDD I w sumiee... dalej mam. XD Akceptuję jedynie IS i SS, jako para z Sakurą. Spotkałam się z czymś takim jak NS (NagatoxSakura, ale to już przesada XDDD). No to pjona!
AJAJAJ! ❤
Ta radość, te emocje! TO NADAL CZUĆ ♥
UsuńWłaśnie dziwne, że Kishi Itachiego do Akatsuki wsadził nawet jak oni tam do tej innej rzeczywistości się przenieśli... hmmm...... WHY!? Z ojcem się pokłócił czy co XD
Btw. Sakura jest shippowana chyba z każdym :o
PJONA!
Kurcze, to na prawdę było takie ouuuu. Fajny pomysł i bardzo, jakby to... Słodki? To chyba dobre słowo.
OdpowiedzUsuńCieszy mnie też długość, bo w sumie tylko ze względu na nią mogłam to przeczytać. Jak widać moje plany z TA nie wyszły i już zalegam, ale to akurat nadrobię na raz. Kiedy skończymy z Yumi rozdział na War :/
Także ten... Do miłego, pozdrawiam i jeszcze raz, słodziaszna partówka ;)
Jestem babeczką, co lubi słodkie rzeczy XD Nic na to nie poradzę :)
UsuńTrzymaj się tam!
♥ - To serduszko wyraża wszystko.
OdpowiedzUsuńW tej chwili nie jestem w stanie z siebie nic wykrzesać i musisz mi wybaczyć. Ta partówka była taką miłą odmianą do tego, co teraz przeżywam, że z chęcią czytałabym ją w kółko.
Buziaki Blue!
Kochana, nie ma czego wybaczać. I tak mnie ogromnie ucieszył komentarz od Ciebie ♥ Także dziękuję ♥
UsuńUściski Zek! ♥
Nareszcie mogę się zabrać na nadrabianie zaległości <3
OdpowiedzUsuńKolejna urocza partówka do kolekcji. Jest coś takiego w pierwszych dziecięcych zauroczeniach, co rozczula przetyranych rzeczywistością dorosłych. Jestem więc rozczulona do granic możliwości.
Ale poza tą cała otoczką dziecięcego uwielbienia dla miłego i pomocnego starszego kolegi poruszyłaś też bardzo ciekawy temat. Nigdy nie zastanawiałam się nad tym jak rówieśnicy Sasuke zareagowali na wieści o masakrze klanu. Znali przecież Itachiego z widzenia, a on chyba choćby bardzo się starał, nie byłby w stanie wywrzeć na kimś złego wrażenia. Tak mi to teraz w głowie siedzi i nie mogę przestać o tym myśleć xD.
Buziaki :*
Dorosłość zdecydowanie jest nieco przerażająca. Ale tylko nieco.
UsuńAle w sumie, jak te stare baby zaczynają gadać to wiesz rodzice podsłuchają i dzieci z domu wynoszą :D Szaleństwo :D
Zaraz i mi będzie XDDDDDD 3...2...1...
Buziaczki :*
O rety jaki tutaj się klimacik wytworzył. Trochę się przeraziłem, że jakiegoś focha na Sasuke złapałaś, że będzie ItachixSakura a tu taka miła niespodzianka. Retrospekcje Sakury są mega realistycznie napisane. Podoba mi się coś takiego. Klimatyczne ale jednocześnie nie przesłodzone. Mega fajny taki os. Mam dla Ciebie dobre wieści ale to się już dowiesz u mnie na blogu. Będę wredny. Xd
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny.
Coooo Ty :D Ja bym nie mogła rozdzielić tej pary - no nie ma bata XDDDD
UsuńI bardzo się cieszę, że Ci się podoba <3
No nadrobię na dniach nadrobię, bo widziałam nową notkę, ale muszę się jeszcze otrząsnąć trochę po tych szalonych tygodniach XDDD
No nie bądź wredny xD Już się boję :o
Dziękuję pięknie!
Pozderki! :D
To było przesłodkie🙈 rozpływam się!
OdpowiedzUsuń