Staję naprzeciwko szafki, na której znajdują się trzy takie same obrazki z żabkami. Uśmiecham się na ich widok, ale po chwili smutnieję. Tylko jedna jest odwrócona rysunkiem w kierunku mieszkania.
Jestem zmęczona byciem tutaj — znudzona brakiem zajęć, ale niechętna, by się jakiegoś podjąć. Ogarnięta przez dziecinne i niczym niepotwierdzone lęki, poddaję się tęsknocie i zmartwieniu.
Spaceruję po domu. Dotykam mebli, jakbym próbowała się uspokoić — sprawdzić, czy wszystko w porządku. Przekładam rzeczy z jednego miejsca na drugie i kręcę głową w niezadowoleniu. Wcześniej wyglądało to lepiej, myślę i odkładam je na pierwotne miejsce.
Czasami wyjrzę przez okno, patrzę w dal, wyczekując dwóch sylwetek na horyzoncie.
Yahiko i Nagato zostawili mnie samą pięć dni temu — po raz pierwszy od bardzo dawna na tak długi czas. Początkowo było mi dziwnie. Teraz wiem, że taki stan rzeczy mi się nie podoba. W dniu ich wyruszenia kłóciłam się z nimi, bo chciałam im towarzyszyć. Byłabym wtedy spokojniejsza, mając ich na oku. Oni jednak kazali mi zostać.
To zbyt niebezpiecznie, Konan. Ich słowa nadal odbijały się echem w mojej głowie. Przez nie codziennie tylko się denerwuje. Mówili, że to nie potrwa długo. Miało ich nie być trzy dni, a mija piąty. Żałuję, że się im nie postawiłam.
Staję naprzeciwko szafki, na której znajdują się trzy takie same obrazki z żabkami. Uśmiecham się na ich widok, ale po chwili smutnieję. Tylko jedna jest odwrócona rysunkiem w kierunku mieszkania.
— Wolę, kiedy wszystkie ustawione są tak samo — mruczę do siebie.
Czuję się dziwnie bez nich w pobliżu — trochę jak bez ręki — i coraz bardziej się o nich martwię. Dlaczego nie ma ich tak długo? Co robią? Gdzie są? W jakim są stanie? Masa pytań błąka się w moich myślach.
Przed wyjściem Yahiko pogłaskał mnie po głowie i powiedział:
— Niedługo wrócimy.
Niedługo tak naprawdę o niczym nie świadczy.
Kucam przy stole i opieram o niego swoje ramiona, a na nich swój policzek. Błądzę wzrokiem po pokoju, szukając oznak ich obecności. A kiedy przymykam oczy, prawie czuję unoszący się w powietrzu zapach naszej ostatniej kolacji.
Może moje zachowanie jest irracjonalne, ale nie wiem, jak sobie poradzić z tęsknotą za nimi. Zawsze byliśmy razem. Teraz strach i nostalgia nagromadziły się we mnie, podjudzają podejrzenia — dlaczego nie mogłam z nimi iść? Byłabym przydatna. Zawsze jestem im potrzebna.
Kiedy mają kłopoty, staram się im pomóc — próbuję je rozwiązać.
Kiedy płaczą, ocieram ich łzy.
Gdy się boją, niszczę ich obawy.
Oddałam im serce i duszę. Podążyłabym za nimi wszędzie. Od zawsze byłam dla nich.
Patrzę na równo ułożone futony w kącie pokoju. Rozkładając wieczorami jeden, jestem zdziwiona jak dużo tu miejsca i nawet nie muszę przestawiać stołu. Kiedy zasypiam, wyobrażam ich sobie obok. Jest mi wtedy lepiej.
Nagato zawsze zasypia ostatni, a Yahiko pierwszy — często na niego patrzę, gdy śpi. Jest wtedy taki uroczy. Teraz to wszystko wydaje mi się odległym wspomnieniem.
Czuję, jak morzy mnie sen. Powieki stają się ociężałe i chwilę przed ich zamknięciem mam wrażenie, że drzwi się otwierają, a w progu stają oni. Uśmiecham się, ciesząc z tego snu. Minęło tak wiele dni, których nie mogę już wymazać. Z każdym kolejnym tęsknię coraz bardziej.
Ich głosy nikną gdzieś w oddali, ale przez chwilę mam wrażenie, że słyszę, jak mnie witają. Zasypiam z uśmiechem, mając ich w swojej wyobraźni. Zasypiam z tęsknotą i pragnieniem, by wrócili.
Yahiko i Nagato… Będę wsparciem, które podtrzymuje wasze oba mosty!
Blue-owsko: Tak nie mogłam się wziąć za naukę, że napisałam to. Nie wiem, dlaczego wybrałam właśnie ich, ale przeglądając wikipedię Naruto, trafiłam na ich historię. Pamiętam, jak pojawiła się ona w mandze. Byłam w szoku, bo z jakiegoś powodu uznałam ją za jedną z lepiej skonstruowanych w całej serii. Smutną, ale piękną. Nawet moje zdanie o tych bohaterach nieco się zmieniło.
Tytuł i ostatnie zdanie nie są przypadkowe. Tytuł jest prawdopodobnym tłumaczeniem imienia Konan. Ostatnie zdanie jest cytatem - słowami, które Konan powiedziała do Yahiko i Nagato.
Jeśli trzeba się uczyć to nawet sprzątanie staje się przyjemnością xd skądś to znam :D Partóweczka przyjemna, akurat taka na listopadowy wieczór. Cała ich trójka została wykorzystana w perfidny sposób, było mi ich szkoda :( Dzięki za umilenie wieczoru i życzę owocnej nauki hehe :D
OdpowiedzUsuńNo powiedzmy XD Bo u mnie to ostatnio trochę inaczej działa XD
UsuńMiło mi, że zawitałaś :D I dziękuję za komentarz :D
Za owocną naukę tyż ♥
Buziaki!
Ładna partówka. W sumie taka nostalgiczna i melancholijna. W sumie ładnie ukazuje rolę, jaką dla tej dwójki miała Konan. Zawsze była dla nich, wspierała bezgranicznie.
OdpowiedzUsuńTaka właśnie miała być i bardzo mnie to cieszy, że tak uważasz :D
UsuńDziękuję pięknie za cudowny komentarz ♥
Pozdrawiam serdecznie :D
Co prawda piszę dopiero teraz, ale z przyjemnością przeczytałam wszystkie Twoje partówki i jestem nimi po prostu oczarowana. Historyjki, które tworzysz, są króciutkie, ale przepełnione jakąś taką magiczną atmosferą, ciepłem, czasem namiętnością, ale zawsze chce się je czytać. Przypominasz mi radość, jaką miałam z oglądania Naruto.
OdpowiedzUsuńCo do "Small south" — bardzo mi się podobało. Trochę brakuje mi Konan na blogach poświęconych Naruto; zawsze uważałam ją za bardzo interesującą postać. Świetnie pokazałaś to, jak bardzo dbała i kochała Nagato oraz Yahiko, jak była ich wsparciem i wspomnianym mostem.
Mam nadzieję, że znajdziesz czas na kolejne partówki, chociaż wiem, że szkoła nie rozpieszcza. Z pewnością będę tutaj zaglądała! <3
Jak mi miło widzieć tu kogoś nowego ♥ Zauroczyłaś mnie swoim komentarzem i dziękuję za każde zdanie, każde słowo w nim zawarte.
UsuńPomidorki właśnie miały być takie, jak je określiłaś:"(...)króciutkie, ale przepełnione jakąś taką magiczną atmosferą, ciepłem, czasem namiętnością(...).
One są po prostu tym, czego od lat w blogsferze szukałam :D
I jeszcze bardziej się cieszę, że Small south przypadło Ci do gustu. Dziękuję ♥
Jak minie zapracowany okres to na pewno czas się znajdzie.
Jeszcze raz dziękuję i mam nadzieję, że nie zwiodę ♥
Pozdrawiam cieplutko!
Zawsze rozpływam się na Twoimi partówkami i to nie był wyjątek. Bardzo przyjemna lektura ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
To dla mnie ogromny komplement :) Dziękuję :)
UsuńPozderki!
Zawiało nostalgią~ Przyjemne opowiadanie. Mnie też ich historia wzruszyła. Byli dla siebie prawdziwą rodziną, gdzie relacja drużyny siódmej się do tego nawet nie umywała. Serce pękło, kiedy umarł Yahiko :c
OdpowiedzUsuńSerce pękło, gdy się okazało, że Nagato kontroluje ciało Yahiko XDDD
UsuńDziękuję za komentarz :D
Pozdrawiam serdecznie :D
Krótko, ale treściwie. Jak Ty to robisz, że nawet mnie ciągnie by przeczytać coś z Naruto, co nie jest Ss? Po pierwszych zdaniach miałam obraz Konan, po śmierci Nagato, w tym domku. Zrobiło mi się żal. Tak normalnie...
OdpowiedzUsuńBuziaki i weny życzę! ❤
Może to mój urok osobisty? XDDDDDDDDDDDDDD
UsuńDziękuję Kochana ♥ Niezmiernie mnie cieszy Twój komentarz, a jeszcze bardziej to, że Cię przyciągnęło, żeby przeczytać coś innego niż ss ♥
Teraz jak tak o tym napomknęłaś to też jakiś taki smutek pojawił się w moich myślach... ach ta urocza trójeczka :(
Dziękuję pięknie za komentarz ♥
Buziaki!
I Tobie również Kochana weny! ♥