2019/09/17

Every little thing


Przez dłuższą chwilę siedzieli obok siebie, podziwiając rdzawe liście spadające z drzew. Obecność Ino napełniała go czymś, co nie było zwykłym uczuciem, czymś, co nie było zdefiniowane przez emocje.

Sai błąkał się po parku, szukając Ino. Rano poprosiła go, by spotkali się nad rzeką i spędzili razem trochę czasu. Powaga w jej głosie i samo pytanie były dla niego całkowitym zaskoczeniem. Patrząc wtedy na nią, zauważył, jak jej ciało się napięło, jakby bolało ją, że mu to proponuje. To było dla Saia niezrozumiałe, lecz zgodził się bez namysłu, nawet nie pytając o powód. Dopiero gdy dotarł do niego sens jej krótkiej wizyty, poczuł w sobie eksplozję radości na myśl, że znowu ją zobaczy. Że spędzą razem czas. 
Eksplozja radości — na podstawie przeczytanych książek, właśnie tak określił myśl o Ino. Nie wydawało mu się to błędne, w końcu uczucia były nieodłączną, aczkolwiek niezrozumiałą, częścią jego życia. Emocje towarzyszyły mu codziennie, lecz nie zawsze potrafił jednoznacznie określić, czym tak naprawdę są. Zdawał sobie sprawę z tego, że w jakimś stopniu kierowały jego życiem. Wiedział też, że nie może bez nich istnieć. 
Najczęściej odczuwał zawód i zazdrość spowodowane rozmowami Naruto i Sakury o Sasuke. I chociaż początkowo ignorował te uczucia, z czasem zrozumiał, że wynikają one z obawy, że ta dwójka przestanie traktować go jak przyjaciela. Że nie będą uważali go za członka Drużyny Siódmej. Że gdy Sasuke wróci do wioski, on nie będzie się już dla nich liczył.
To wszystko zaczęło znikać dzięki Ino i coraz częściej uczucia utożsamiał z nią. Nie dotyczyło to zawrotów głowy, które były poprzedzone szalonym kołataniem serca, gdy patrzyła na niego z czułością. Nie dotyczyło to ciepła, które rozchodziło się po jego ciele od koniuszków palców u stóp do czubka głowy, gdy dotykała go delikatnie, lub dyskretnie wsuwała dłoń w jego rękę, gdy szli razem na spacer. Nie chodziło o to, że czasami przez nią czuł się niczym dziecko, które jest więźniem własnych emocji. To było coś więcej. Jej błyszczące niebieskie oczy, czy lekki uśmiech, gdy spoglądała na niego. 
Ino była czymś więcej, w tych prostych czynnościach. Nie widziała go jako pustej tablicy. Nie postrzegała go jako kogoś bez uczuć i taktu, chociaż wiedziała, że miał z tym ogromne problemy. Przy niej mógł być sobą. Nie musiał obawiać się uczuć. Mógł je eksponować, dzielić się nimi. Dzięki niej nie zmagał się już z tą okropną pustką wewnątrz siebie.
— Ino? — wyszeptał do siebie, z oddali spoglądając na leżącą na trawie Yamanakę. Podszedł bliżej, stawiając swoje kroki na tyle ostrożnie, by jej nie wystraszyć. Gdy kucnął przy niej, dostrzegł zamknięte oczy dziewczyny. Na jej twarzy malował się spokój, a klatka piersiowa unosiła się pod wpływem miarowego oddechu. W końcu wyciągnął ku niej swoją dłoń i lekko dotknął jej ramienia, w wyniku czego Ino szybko usiadła.
— Co jest? — rzuciła, rozglądając się na boki. Uspokoiła się, dopiero gdy jej spojrzenie skrzyżowało się ze spojrzeniem Saia. Przymknęła oczy i z ulgą wypuściła powietrze. — Wystraszyłeś mnie — powiedziała, dotykając dłonią swojej klatki piersiowej.
— Przepraszam. 
Pokręciła głową.
— Nic nie szkodzi, chyba za bardzo się rozluźniłam. — Uśmiechnęła się. 
Sai odchylił się, zszokowany wrażliwością, jaką wyczuł w jej głosie i w mowie ciała. Potem przysiadł się obok niej, opierając dłonie na kolanach.
— Spóźniłem się? — zapytał, chcąc zagłuszyć mącące się w nim wątpliwości.
— Nie. — Podniosła wzrok i spojrzała w jego oczy. Sai próbował odczytać migocące w nich emocje. Nie znał odpowiedzi na nurtujące go pytania, ale wiedział, że gdy na nią patrzył, dostrzegał w jej oczach więcej, niż chciałaby mu pokazać. A to, co widział, przerażało go na tak wielu poziomach, że musiał odepchnąć te myśli na później, gdy już zostanie sam. Dopiero wtedy spróbuje je przeanalizować, odtwarzając to spotkanie słowo po słowie, gest po geście. 
— To ja przyszłam za wcześnie — dokończyła, wyrywając go z transu. — Dzisiaj jest tak słonecznie. — Splotła ze sobą swoje palce i wyciągnęła przed siebie ręce. — Szkoda by było zmarnować taką pogodę.
Przytaknął lekko w milczeniu, z nieśmiałym uśmiechem na twarzy.
Przez dłuższą chwilę siedzieli obok siebie, podziwiając rdzawe liście spadające z drzew. Obecność Ino napełniała go czymś, co nie było zwykłym uczuciem, czymś, co nie było zdefiniowane przez emocje.
— Czy to nie cudowne? — zapytała nagle Yamanaka.
Spojrzał na nią, doszukując się w jej słowach znaczenia. Co miało być niby takie cudowne? zastanawiał się w myślach. 
— Co takiego? — zapytał z ciekawości.
Ino zachichotała. Kiedy przekręciła ku niemu swoją głowę, uśmiechnęła się, a jej niebieskie oczy błyszczały. Sai zarumienił się i onieśmielony jej żywym spojrzeniem, odwrócił wzrok. Nie zauważył przez to, że Ino, zanim zdecydowała się na odpowiedź, przypatrywała się mu z zauroczeniem, jakby chciała zapamiętać ten moment na zawsze. Potem nie chcąc go speszyć, uciekła spojrzeniem w bok i rzekła:
— Drzewa, liście. Jesienią są takie piękne. 
Zerknął ostrożnie na podekscytowaną dziewczynę obok, zbyt pochłoniętą przez obraz przed nią, by to zauważyć. Sam podążył za jej wzrokiem i w milczeniu wpatrywał się w otaczający go krajobraz, próbując zrozumieć zachwyt Ino. Wydawało mu się, że minęły godziny bez dźwięku i ruchu, a cisza, która była zwykle mile widzianą rzeczą, zaczęła budzić w nim niepokój, jakby czekał, aż coś się wydarzy, by się odezwała.
— Ino? — Sai zerknął w jej stronę i zauważył, że wpatrywała się w niego z rozbawieniem. 
— Tak, Sai? — Zamrugała, patrząc na niego wyczekująco.
Przez chwilę patrzył w dół, jakby zastanawiając się, co powiedzieć. Właśnie rozpoczął rozmowę, powinien więc ją kontynuować. Podniósł głowę, przełknął ślinę, czując suchość w gardle, być może przez lekkie zdenerwowanie. Nie wiedział dokładnie. Był spokojny, a mimo to czasami drżał, jakby ze strachu, może z niepewności.
— Dlaczego mnie tu zaprosiłaś? — zapytał i przez chwilę jego oczy dostrzegły ruch w koronie drzewa. Dopiero potem zwrócił swoją uwagę na uśmiechniętą Ino. Jej uśmiech był ciepły i delikatny, taki, którego zawsze pragnął. 
— Mówiłam ci — przypomniała mu. — Chciałam spędzić z tobą trochę czasu. 
Sai zarumienił się i szybko odwrócił wzrok, lecz po chwili zebrał się na odwagę i przysunął się bliżej Yamanaki. Mały palec u jego prawej ręki musnął delikatnie dłoń dziewczyny. Zadrżała pod wpływem jego dotyku, bezskutecznie próbując ukryć czerwone policzki pod rozpuszczonymi włosami. Sai zmartwił się, zauważając, że jej oczy zdawały się być jakby nieobecne. Jedyne co mógł zrobić, to czekać cierpliwie na ruch z jej strony. Nie oczekiwał, że coś powie, więc wzdrygnął się, gdy usłyszał, jak pociąga nosem. Po chwili mimo sprzecznych znaków odwzajemniła gest Saia i pozwoliła, by ich małe palce się ze sobą złączyły. Do tego nachyliła się i oparła swoją głowę o jego własną, jakby tym małym, fizycznym gestem chciała dodać im obojgu otuchy. 
Siedzieli tak głowa przy głowie, przez dłuższy czas w ciszy, napawając się obecnością drugiej osoby. Sai czując ciężar Ino na sobie, uśmiechnął się naturalnym uśmiechem, który sprawił, że twarz obserwującej go kątem oka dziewczyny przybrała jeszcze żywszy kolor. Zrozumiał wtedy, że miłość nie jest emocją, nie jest też uczuciem. To nie był rumieniec ani pocałunek. To nie był sposób, w jaki jej niebieskie oczy sprawiały, że jego serce biło trochę szybciej. Nie była tymi krótkimi, znikającymi momentami, które pozostawały w jego pamięci. Zrozumiał, że była czymś więcej, ale jeszcze było dla niego za wcześnie, by mógł ją jednoznacznie określić.


Blue-owsko: Dokładnie dwa lata temu 17.09.2017 roku na Pomidorkach pojawiła się pierwsza pomidorkowa partówka o SaiIno. Sam blog został uruchomiony dwa dni wcześniej, jednak w jakimś stopniu za datę jego rozpoczęcia uważam moment publikacji wyżej wspomnianej partówki. Dzisiejsza jest lekkim nawiązaniem do niej, bo to właśnie partówka The Feeling I Cannot Name, pomogła mi postawić pierwsze kroki w “regularnym” pisaniu tego typu tekstów oraz była motywacją do utworzenia Tomato Gardens. Dzięki Pomidorkom mogę eksperymentować ze stylami, narracją — jednym słowem robić to, co chcę, w sposób jaki chcę, nie zaśmiecając przy tym Shiny XD 
Sama chęć pisania partówek objawiała się przed powstaniem Pomidorków, wtedy publikowałam je na Shiny dla urozmaicenia oraz wyrzucenia z siebie krótkich scen, które kłębiły mi się w głowie i zalegały na komputerze.
Na blogerze czasami brakowało mi tego typu blogów. Dlatego uwierzcie mi, z jakim zaskoczeniem obserwowałam powstawanie to coraz nowszych — normalnie był okres, gdzie wyrastały jak grzyby po deszczu. Tak samo, jak pisanie o innych parach niż tylko o tej najbardziej popularnej, bo jednak większość blogów z partówkami dotyczyła głównie SasuSaku. 
Mam nadzieję, że chociażby z sentymentu do tego bloga, przeczytacie tę rocznicową partówkę i przypomnicie sobie pozostałe — głównie te, które wywarły na Was największe wrażenie — i podzielicie się ze mną tymi spostrzeżeniami w komentarzu. Bo nie ma co sobie mydlić oczu — Pomidorki są dla Was, Wy je napędzacie. ♥
♥Dziękuję Wam za wspólnie spędzone dwa lata i mam nadzieję, że zostaniecie na dłużej — już nawet nie ze względu na mnie, a dla samych opowieści.♥

12 komentarzy:

  1. Dopiero niedawno tutaj trafiłam, jednak pokochałam każde z pomidorków. Ino i Sai najbardziej rozczulająca mnie para w całej serii Naruto. Cóż mogę więcej dodać? Ostatni akapit idealnie podsumował całą opowieść i jakoś tak zrobiło mi się miło na sercu. To taki trafny opis miłości. Pozdrawiam i czekam na kolejne przygody! :-)

    P.S. Zapraszam także do siebie, po 4 latach (co prawda wcześniej w innej tematyce) stawiam kolejny raz pierwsze kroki w pisaniu opowiadania - "Nie uśmiechał się, nie płakał. Nie jęczał, ani nie grymasił. Po prostu żył." - https://beznamietni.blogspot.com/ ukazał się prolog. Będzie mi niezmiernie miło, jeżeli zostawisz swoją opinie, bądź po prostu jakiś ślad po sobie. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło widząc tu nową osobę :D Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny oraz komentarz, bo nawet najkrótsze słowa od nowych osób są szalenie motywujące :* Kolejne partówki będą, zdecydowanie. Jednak, niestety, nie ukazują się one regularnie :D W związku z tym korzystając z okazji zapraszam Cię na moje pozostałe blogi, może akurat coś Cię zainteresuje i zobaczymy się jeszcze nie raz ♥
      Mam nadzieję, że Cię nie zawiodę i wpadniesz jeszcze na moje blogi i podzielisz się ze mną swoimi przemyśleniami ;) Będzie mi niezmiernie miło *_*

      Jeśli mi czas pozwoli, odwiedzę Twojego bloga ;)

      Dziękuję jeszcze raz ♥
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  2. Jak dla mnie Pomidorki nie mają sobie równych. Śledzę tego bloga od dawna i zawsze z wypiekami na twarzy czytam te krótkie historie. Twój zamysł był cudowny i dziękuję Ci, że prowadzisz tegobloga już od 2 lat. Dziękuję za każdą historię i te momenty zachwytu. Pomidorki są jedyne, wyjątkowe. I chociaż takich blogów powstało wiele, chociaż inni mogą się Tobą inspirować dla mnie i tak będziesz numerem jeden. W Twoich historiach jest coś, czego nikt inny niejest w stanie odtworzyć.

    Cicha czytelniczka Pomidorków :*
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słów mi zabrakło. Te Twoje komentarze to mnie w ziemię wciskają. Naprawdę dziękuję Ci za te piękne słowa. To coś niesamowitego! To że tak uważasz. Strasznie mnie to cieszy ♥ Dziękuję ♥
      Pozdrawiam! :*

      Usuń
  3. Dziękujemy za te 2 lata ❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Rany to już równe 2 lata minęły od pierwszej partówki? O.o Jak ten czas zleciał...
    Nie wiem co mam Ci napisać, bo pod każdą partówką możesz znaleźć moją opinię (zresztą zazwyczaj nieodbiegającą od poprzednich).
    Po prostu lubię czytać Twoje teksty. Jest w nich coś takiego co odpręża, a i fabuła czy bohaterowie strasznie wkręcają. Dzisiaj przykładowo pomogłaś mi zapełnić ten niezręczny czas między wykładami w pierwszym dniu na uczelni. Mam nadzieję, że kolejne Twoje teksty będą powstawać jeszcze długo, bo są za dobre, żeby nich zrezygnować. Myślę, że to wiesz, a przynajmniej powinnaś ;)
    Przyjemna partóweczka. Pozdrawiam cieplutko ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? Bardzo szybko... czasami to mi aż przykro jest, że on tak leci.
      Obecność wystarczy, Yorumi - za nią i za słowa serdecznie dziękuję. Podnosisz mnie na duchu za każdym razem, gdy widzę Twój komentarz i ogromnie dziękuję Ci za każdy z osobna i za ten.
      I cieszę się bardzo, że partówka w pewien sposób umiliła Ci dzień na uczelni, sama wiem, że te pierwsze dni są dość specyficzne. Mam jednak nadzieję, że wszystko idzie dobrze ;)
      Rumienię się przy każdym Twoim słowie, oczywiście, że jeszcze nie zamierzam rezygnować. Mam nadzieję, że obowiązki, których teraz będzie tylko przybywać, pozwolą mi, abym kontynuowała pisanie tak, jak to sobie zaplanowałam.
      Dziękuję jeszcze raz! :*
      Pozdrawiam serdecznie ♥

      Usuń
  5. Przeurocze to było <3
    Gratuluję dwóch lat bloga i stworzenia tylu wspaniałych historii <3
    Nie potrafię wybrać ulubionej, wszystkie są piękne na swój sposób :)
    Wiem tyle, że masz niesamowity talent do pisania <3 i że z niecierpliwością czekam na następne teksty!
    Pozdrawiam cieplutko! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dziękuję i kłaniam się w pas ♥
      Mam nadzieję, że nie zawiodę i nadal będziesz z chęcią po nie sięgała:D
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  6. Awww lubię Ino i Saia <3 Uroczą są parą, zwłaszcza w Twoim wykonaniu :)
    Boże to już dwa lata? Ale ten czas leci. Z racji, że jak zwykle jestem we wszystkim spóźniona - sto lat! Oby wena Cię nigdy nie opuściła, a Pomidorki świętowały jeszcze wiele urodzin :D
    Ach! No i przede wszystkim czasu, bo on też jest potrzebny.
    Pozdrawiam, zagubiona Zek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż mi się oczy błyszczą! Zek, wracasz? Wracasz? Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko dobrze :*

      Tak mi się miło zrobiło, gdy zobaczyłam komentarz od Ciebie. Cieszę się z niego tak bardzo, jak dziecko, które dostało nową zabawkę ♥
      Dziękuję Ci za życzenia, mam nadzieję, że wszystkie się spełnią ♥

      Jesteś cudowna, Zek! Pamiętaj o tym! Tak samo jak Twoje opowiadania :D
      Tulaski i pozdrowionka! :*

      Usuń

Będę ogromnie wdzięczna nawet za najkrótsze słowa ♥