Kiedy jego imię padło z jej ust po raz trzeci, powędrował spojrzeniem od ich splecionych dłoni do jej twarzy. Przez chwilę zatrzymał się na jej bladych ustach, które akurat w tym momencie zagryzła, przez co ich barwa przybrała lekko różowy kolor.
Obudził się, ale nie otworzył oczu. Jego powieki były okropnie ciężkie i podniesienie ich wymagało niemałego wysiłku. Próbował przełknąć, ale jego gardło było tak suche, że bolało przy najmniejszym ruchu języka.
Poczuł na twarzy jakąś dziwną maskę, ale nie miał siły, aby ją zdjąć. Jęknął cicho i poruszył się niespokojnie, czego momentalnie pożałował, bo całe jego ciało przeszył okropny ból.
I właśnie w tym momencie usłyszał jej głos. Lekko zachrypnięty, trochę zaskoczony, ale jednak przepełniony ulgą.
– Sasuke – wyszeptała tak delikatnie i cicho jakby bała się, że gdyby powiedziała jego imię o ton głośniej, mogłoby go to wystraszyć.
Jego powieki zadrgały, po czym uniósł je powoli. Otworzył je i zaraz ponownie zamknął ze względu na rażące światło w pomieszczeniu.
Chwilę mu zajęło, zanim przywykł do otoczenia. Do specyficznego szpitalnego zapachu. Takie dziwne połączenie środków do dezynfekcji z wonią nylonowych rękawiczek i antybakteryjnego mydła. Drzwi do pokoju były szeroko otwarte i widać było przez nie wieszak, na którym znajdowały się białe fartuchy. Firanka już dawno utraciła swoją biel i świeżość, była tak szara, jakby nie prali jej od kilku lat. W pomieszczeniu było chłodno, prawdopodobnie przez przeciąg wywołany uchylonym oknem i otwartymi drzwiami.
Powędrował wzrokiem po swoim ciele. Pozostałość po jego lewym ramieniu była otoczona bandażem, a prawa ręka była zagipsowana. Ze strachu spróbował poruszyć palcami i odetchnął z ulgą, gdy mu się to udało.
Ogrom kabelków i innych pikających urządzeń było przyłączonych do jego ciała. Monitor za jego plecami pikał jednostajnie, a jego odgłos wypełniał pokój, wywołując tym samym gwałtowne i nieprzyjemne bóle głowy. Do tego piekły go oczy, a w gardle miał gulę. I jakby jeszcze tego było mało, każdy najdrobniejszy ruch sprawiał mu ogromny ból.
Nie wysilał się za bardzo, aby przypomnieć sobie, jak znalazł się w szpitalu. Swoją uwagę skupił na delikatnej dłoni Sakury, która oplatała jego palce z widoczną desperacją.
Po raz drugi wypowiedziała jego imię i kciukiem zataczała kółka po zewnętrznej części jego ręki.
Kiedy jego imię padło z jej ust po raz trzeci, powędrował spojrzeniem od ich splecionych dłoni do jej twarzy. Przez chwilę zatrzymał się na jej bladych ustach, które akurat w tym momencie zagryzła, przez co ich barwa przybrała lekko różowy kolor. Jego spojrzenie padło na nią, na jej twarz. Przez chwilę wstrzymał oddech, zupełnie tego nieświadomy.
Włosy miała w nieładzie, twarz bez makijażu, policzki przeorane łzami, sine i wilgotne oczy. Miała na sobie o rozmiar za duży szary sweter. Pamiętał go. Miała go na sobie, kiedy po raz pierwszy, po wyruszeniu w podróż, wrócił do wioski. Wyglądała, jakby zamartwiała się o niego od wielu dni.
– Obudziłeś się – wyszeptała ledwie słyszalnie, zdejmując mu maskę tlenową z twarzy, muskając przy tym dłońmi jego skórę. Próbowała uspokoić swój przyśpieszony oddech, ale niespecjalnie jej to wychodziło.
– Tak. – To słowo wydobyło się z jego ust szeptem. Próbował się podnieść, ignorując rozchodzący się po jego ciele ból. Ale przeszył go tak paraliżujący i bolesny dreszcz, że zacisnął zęby i ścisnął mocno oczy. Stęknął cicho i przymknął powieki, wypuszczając powoli powietrze.
– Nie, nie podnoś się – rozkazała Sakura, gwałtownie podnosząc o pół tonu głos.
Delikatnie dotknęła jego tułowia. Dopiero teraz poczuł, jak bardzo jej blade palce były zimne. Zmrużył oczy i przekręcił głowę.
Spojrzał jeszcze raz na siebie i zaklął w myślach, bo jego ostatnia misja widocznie nie skończyła się zbyt dobrze. Miał tylko nadzieję, że udało mu się pokonać przeciwnika, bo niewiele pamiętał z tego, co się stało.
– Twoja rana na brzuchu była bardzo głęboka i poważna. Na razie się nie ruszaj, żeby nie naruszyć szwów.
Przytaknął jej nieznacznie, krzywiąc się nieco.
– Boli cię coś poza brzuchem? – Zmartwiony głos Sakury był jak alarm. Nie chciał jej martwić, więc pokręcił powoli głową, mimo rwącego bólu w prawej ręce i klatce piersiowej.
Sakura uśmiechnęła się do niego szeroko, a po jej policzkach spłynęło parę łez. Jego dłoń poruszyła się w dłoni Haruno i ścisnął ją delikatnie, bardzo słabo.
– Jeżeli jeszcze raz zobaczę cię w takim stanie, to nie ręczę za siebie – zagroziła przez łzy, a na jej ustach wymalował się niewielki, wymuszony uśmiech.
Westchnął.
Udawanie twardej niezbyt jej wychodziło.
– Pewnie byłbym wtedy w o wiele gorszym stanie – odpowiedział. Jego głos brzmiał bardzo ochryple i gardło drapało go przy każdym wypowiedzianym słowie.
– Nie mów aż tyle. Musisz uważać – upomniała go. Przetarła policzki, osuszając mokre ślady po łzach.
Nagle pochyliła się i dotknęła ciepłymi ustami jego dłoni.
Na ten widok coś ścisnęło go w piersi.
Nigdy nie zastanawiał się nad sensem romantycznej miłości. To było tak abstrakcyjne pojęcie, że nawet nie próbował. Nigdy nie potrzebował kogoś takiego. Od nikogo nie oczekiwał miłości. Jego myśli były zasłonięte przez czarne chmury żądzy zemsty i zaledwie kilka razy przebiło się przez nie światło. To było tak niechciane i niespodziewane, że czasami czuł się przez to okropnie zagubiony. Te myśli tylko niepotrzebnie mieszały mu w głowie. Najpierw cudowne obietnice, które składała nie rozumiejąc niczego, nie wiedząc o niczym.
Patrzyła na świat przez głupie różowe okulary.
Potem jej wzrok i jego imię, wypowiedziane w taki sposób, że latami próbował nie myśleć, jak te słowa na niego oddziaływały. Jak się czuł, gdy słyszał dźwięk jej głosu.
A słyszał go częściej niżby chciał. Na pamięć znał dźwięk jego imienia na jej ustach.
Zaczął głaskać nadgarstek Sakury. A kiedy spojrzała na niego, zaprzestał czynności, jednak nie zabrał od niej swojej ręki.
– Przepraszam, za wszystko – powiedział bardzo słabym głosem, wpatrując się prosto w jej oczy.
– Powinieneś – wychlipiała. – Bo nie chcę cię już nigdy widzieć w takim stanie.
Blue-owsko: Coś krótkiego, drętwego, zapewne bardzo niejasnego. Ale no, to nie mają być ciężkie, długie teksty. Możecie interpretować to jak chcecie, co się stało z Sasuke, z kim walczył, dlaczego. To już pozostawiam Wam Kochani.
Partówka napisana wczoraj w nocy, pod wpływem chwili (przy desperadosie 🙈🙉🙊). Bardziej dla uciszenia własnych myśli albo odreagowania, bo w sumie głównie tym ostatnio jest dla mnie pisanie.
Wszelkie podziękowania za korektę i cudowne sugestie dla niezawodnej Adriemmer ♥ Co ja bym Ziomek bez Ciebie zrobiła ♥
nic a nic byś beze mnie nie zrobiła, jestem Twoim Skarbkiem.
OdpowiedzUsuńJego myśli były zasłonięte przez czarne chmury żądzy zemsty i zaledwie kilka razy przebiło się przez nie światło. To jedno zdanie z całym jego akapitem jest moim ulubionym. Chociaż w sumie ten opis szpitala też był naprawdę ładny, nie chodzi mi o te sugestie, ale po prostu żeś ładnie to połączyła ze sobą i ujęła.
Pisana przy Desperadosie, sprawdzana przy Desparadosie, low quality, czytelnicy. :-\\\\\\\\\\\\\\
*Desparados, ok Ada
UsuńJeszcze zapomniałam napisać, że w sumie to zabawne, że on się boi jej powiedzieć, co jeszcze go boli, żeby jej nie wkurwić dodatkowo swoim słabym stanem. XDDDD
Skarbkiem Złotym Kotem do wyboru do koloru xDDD Coś mi się wydaje, że wiele określeń by się znalazło xDDDD
UsuńNo bo ktoś dał mi dobre sugestie, no nie.
Nie bądźmy tacy pesymistyczni ;/ High quality, high xDDD
Bał się, że mu wpierdzieli i będzie bardziej poturbowany. A I TAK NIEŹLE MU SIĘ DOSTAŁO
Ohh Ahh :) To było tak słodko urocze ;)
OdpowiedzUsuńZakochałam się w tym czułym i podatnym na różowowłosą Sasuke.
Taki kochany, że chciałoby się go w tamtej chwili tak porządnie wyściskać!
Jak zwykle fantastyczna partóweczka i nie mogę doczekać się kolejnych.
Jesteś cudna <3 Kochana
ps. chyba zapomniałaś dodać do spisu pomidorków SasuSaku ;D
UsuńNo ciut podatny xD Ale jakby się go tak wyściskało, to by biedak stękał z bólu ;/ Gdzie się podziali tacy mężczyźni...
UsuńJAK JA MOGŁAM ZAPOMNIEĆ?! Skończę w piekle. Ej no mała, ja po publikacji spać poszłam, serio jakoś nie chciało mi się myśleć o takich drobiazgach ;/
Awwww, też jesteś cudna! Buziam, tulam! ♥
A tam wymyślasz, drętwego. Idealne do przeczytania na spokojnie, gdzieś w przerwie ^^ Lubię, lubię.
OdpowiedzUsuńJeśli Desperadosy pomagają Ci w pisaniu, pij ich więcej i pisz dużo xD z alkoholizmu jakby co Cię wyciągnę. ;P
To dobrze ;3 Cieszy mnie to xD No wiesz, zawsze trzeba dmuchać na zimne xD
UsuńUmilają pracę czasami xDDDD Kolejna mnie do picia namawia xD No ja to nie wiem xD Jakby co... ja niewinna ♥
Ocham i acham, dziękuję Kochana ♥
Buziaki słodziaki! :*
Widzę, że alkoholizm się szerzy w blogosferze. xDDD
OdpowiedzUsuńHm, ta partówka była taka... dziwna, ciężka. Jakby to opisać normalnymi słowami...? Odniosłam wrażanie, że pomiędzy Sasuke i Saukrą jest taka napięta atmosfera, jak pomiędzy moimi skłóconymi kotami kiedy mają jeść razem. I że to co mówią, jest takie wymuszone. Jakby coś pomiędzy nimi się stało i teraz próbowali udawać, że się nie stało, że jest okej. Tak ja to poczułam, a jeśli miało być inaczej odczute, to przepraszam.
Życzę zdrowia i mocnej głowy do picia! :) Buzi! :3
Tam się szerzy xD Studia ludzi niszczą xD
UsuńPowiem Ci, że całkiem ciekawe podejście mi zaprezentowałaś. Ja nawet jakbym mocno się skupiła (niczym król na tronie xD) to pewnie bym do takich wniosków nie doszła. Znaczy faktycznie jak rzuciłam na to okiem jeszcze raz, Sakura wydała mi się taka... jak to napisać, no jakby coś przed nim ukrywała właśnie.
Na pewno skłóceni jak koty to oni nie byli, ale porównanie urocze, ze względu na koty ♥ A ja loffciam koty ♥
Dziękuję Kochana, że zajrzałaś ♥ No i za wywiadzik jeszcze raz ♥ I w ogóle♥
Buziaczki!
Chociaż do tego się dorwałam <3 Kurcze no, no podobało mi się no. Jak mogłoby być inaczej. Te mini partówki w Twoim wykonaniu wnoszą mi do szarej codzienności tyle światła, że no po prostu Cię kocham.
OdpowiedzUsuńCo do samego tekstu to hmm... Po pierwsze to bardzo fajna, wcale nie drętwa scena XD Dla mnie była trochę jak zakończenie książki. Taka cisza przed burzą -> drugim tomem. Bo o ile Sasek wyjątkowo uroczy i wgl cała scena urocza XD, to Sakura zdaje się być nieswoja. Tak jakby Sasuke nie było w wiosce na prawdę długo, a wokół jej osoby stało się trochę złych rzeczy. I kurcze mam ochotę przeczytać coś takiego XD
Pozdrowionka Blue <3 ^^
Aaaa! Yorumi też Cię kocham! Twe słowa są niczym miód na me serce ♥
UsuńTak tak tak! Kurcze tak! Serio, jak ja przeczytałam Twój komentarz to od razu mi się jakaś lampka zaświeciła. Bo to faktycznie, ona zachowuje się tak jakby miała mu do przekazania jakąś mega złą wiadomość albo coś. AAA! PODJARAŁAM SIĘ, SERIO!
Dziękuję, dziękuję, dziękuję ♥
Buziaki! ♥
#piruety szczęścia haha :D
OdpowiedzUsuńJakby dawali statuetki za "uroczość" to musiałabyś wynająć magazyn wielkopowierzchniowy :D
Pozdróweczka! :D
Tee... mój tata ma magazyn xD MYŚLĘ, ŻE SIĘ NADA!
UsuńKas uwielbiam Twoje komentarze za tzw: krótko, zwięźle i na temat ♥ Serio Kochana, urocze są ♥
Dziękuję bardzo za każde słowo i za komentarzyk no i za Twoją obecność tutaj ♥
Buziaki!
Alkohol jest dość dobry na wenę :D
OdpowiedzUsuńA ogólnie: no i nie ma już słodkości. Przynajmniej nie w takim stopniu jak w poprzednich opowiadaniach. Tutaj czytelnik skupia się na uczuciu przywiązania. No i mamy typową "Narutowską" scenerię, a nie jedynie wyciągniętych z niej bohaterów. Pourywane kończyny i szpitale :D. W sumie przez moment zastanawiałam się dlaczego Haruno nie ma fartucha, ale w sumie bardzo rzadko dochodzi do tego, by np. ojciec operował córkę, ze względu na obciążenie psychiczne w przypadku niepowodzenia. Także wszystko logicznie, ładnie i powabnie. Z tym ramieniem to jakoś automatycznie pomyślałam o Kaguyi. ;)
Pozdrawiam,
Konan
Kurde, weź, serio, ja chyba mało co piszę na trzeźwo, jak się tak zastanowić. Ej serio, to dziwne jest, niepokojące w cholerę.
UsuńWIESZ W OGÓLE, ŻE DZISIAJ PIWA NIE MOGŁAM KUPIĆ?! Coś w sklepach było, że przez weekend nie sprzedawali, ale w biedrze na szczęście było. TO TAK NA MARGINESIE, bo chyba żałością ode mnie zaleciało?
Yup, yup, yup, zgadzam się co do słowa, chociaż ciężko mi stwierdzić, kto był przeciwnikiem, ale wydaje mi się, że Czytelnik już może sobie sam to wymyślić. W końcu to musiał być ktoś silny, skoro Saska tak poturbowało. LOOOL.
Ty to mnie dzisiaj to normalności tymi komciami sprowadziłaś, serio.
WIELGACHNE SERDUCHO DLA CIEBIE KOCHANA ♥ oczywiście większe niż te ♥
Miałam Ci nie robić spamu na blogu, odpowiedziami na odpowiedzi, ale tutaj czuję się zobowiązana.
UsuńJEST MI BARDZO MIŁO, ŻE NIE JESTEM JEDYNYM ALKOHOLIKIEM W TYM TOWARZYSTWIE.
Nie wiem czy wiesz, ale jakoś niedawno wszedł zakaz handlu w niedzielę. Będzie trzeba robić zapasy XD
I dziękuję za serducho. <3
Rozdzialik krótki, ale przyjemnie się go czytało tak samo jak i resztę ☺️
OdpowiedzUsuń