2018/09/21

Spring Day part 3


Twarz Uzumakiego w jednej chwili zrobiła się cała czerwona, a to ja się bałam, że wyglądam jak burak. Kiedy moje spojrzenie skrzyżowało się z Boruto, serce zabiło mi w piersi tak mocno, że prawie zabrakło mi tchu.

Któregoś wieczoru leżąc w łóżku, przypomniałam sobie festiwal, który miał miejsce miesiąc bądź dwa przed odejściem Boruto. To nie było dla mnie jakieś wielkie wydarzenie. Przynajmniej tak wtedy myślałam. 
Tego dnia ChouChou przyszła do mnie przed południem i stwierdziła, że mnie wystroi. Wyśmiałam ją, bo to brzmiało niedorzecznie.
— Ubierzemy cię tak, że chłopakom szczęki opadną! Zobaczysz! — krzyczała podekscytowana i klaskała w dłonie, a zamiast kroków wykonywała piruety. Wywróciłam oczami, bo to, co mówiła, było istnym bezsensem. Ja i dziewczyńskie zabawy makijażem, aha… już to widzę, pomyślałam.
— Mowy nie ma! — opierałam się. — Chyba sobie ze mnie kpisz! To żałosne! — Skrzyżowałam ramiona. — Nie będę się stroić! — krzyczałam.
Nie wiem, jak to się stało, ale jakimś cudem ChouChou dopięła swego. Chyba nigdy nie byłam tak zła i zirytowana. Mama oczywiście była zachwycona. Tak długo powtarzała, że ślicznie wyglądam w kimono, że w końcu to zaakceptowałam. Jednak później stwierdziłam, że to jednak moja matka, a matki zawsze uważają, że ich dzieci są najpiękniejsze na świecie. I ponownie poczułam się jak wymalowany klaun.
Całą drogę na festiwal jęczałam, psioczyłam, narzekałam. Żałowałam, że dałam się na to namówić. Ciągle poprawiałam włosy i rękawem próbowałam, chociaż odrobinę, zetrzeć makijaż. Zaklinałam, że gdy to wszystko się skończy, odegram się na przyjaciółce. Nie mogłam puścić jej tego płazem
Całą złość ze mnie uleciała, gdy idąc chodnikiem, dostrzegłam Boruto. Zastąpiło ją wtedy coś innego — jakby wstyd, może odrobina niepewności. Uzumaki stał razem z Shikadaiem, Inojinem i Mitsukim. Pierwszy zauważył nas Nara, najpierw nam pomachał, a potem dał znać chłopakom. Próbowałam ukryć swoje rumieńce, gdy zauważyłam, jak temu głupkowi wykrzywiły się usta w uśmiechu. Czekałam tylko, aż coś głupiego z nich padnie, gdy podejdziemy bliżej.
ChouChou wyparła na przód, zarzucając na plecy pasma swoich brązowych włosów. Ktoś z boku pomyślałby o niej, że się wygłupia, bo kroczy przed siebie niczym modelka. Tylko że ona tak chodziła. To było zawstydzające. 
Zostając w tyle, nerwowo założyłam kosmyk włosów za ucho i sprawdziłam, czy spinka nadal się na nich trzyma. Dostałam ją od mamy, ale jak zapytałam, skąd ją ma, zarumieniła się i nie chciała powiedzieć. Podejrzewałam, że miało to coś wspólnego z tatą.
— O! Jesteście! — krzyknął Boruto, szczerząc się. Ugh, jak ten jego uśmiech mnie irytował. Był taki wycofany jakby sztuczny. Na palcach jednej dłoni mogłabym policzyć, ile razy uśmiechnął się tak szczerze wśród znajomych. Może nikt tego nie zauważył, ale ja tak.

— Wyglądacie — Inojin zrobił pauzę, jakby się namyślał — inaczej — mruknął, chwytając się za brodę. Przyglądał nam się uważnie, co mnie bardzo zawstydziło. Miał powiedzieć coś więcej, ale nagle ChouChou chwyciła jego i Shikadaia pod ramię.
— Idziemy po jedzonko chłopaki! Nie mogę przegapić takiej okazji! — piszczała, ciągnąc ich za sobą. Mitsuki w tym momencie gdzieś się rozpłynął, ale nie interesowało mnie to.
— Serio? Musimy? — jęknął Shikadai. — To takie upierdliwe.
— Trzeba było nie przychodzić — powiedział uszczypliwie Yamanaka, na co Nara przewrócił oczami. 
— Idziemy chłopcy! — skarciła ich. — Pokażemy tym ludziom siłę Ino-Shika-Cho! — krzyknęła, unosząc prawe ramię do góry i przez przypadek puszczając Shikadaia, który upadł na ziemię. — Wyglądasz bardzo ładnie Sarado — skomplementowała mnie, a później uśmiechnęła się chytrze, po czym pomogła wstać przyjacielowi. Dostałam dreszczy, gdy dostrzegłam błysk zadowolenia w jej spojrzeniu. 
Prychnęłam. Cokolwiek to miało znaczyć, było żałosne.
Twarz Uzumakiego w jednej chwili zrobiła się cała czerwona, a to ja się bałam, że wyglądam jak burak. Kiedy moje spojrzenie skrzyżowało się z Boruto, serce zabiło mi w piersi tak mocno, że prawie zabrakło mi tchu. Dudniło mi w uszach od tego wszystkiego. Dostawałam kręćka. Zacisnęłam zęby i dłonie, przyciskając je mocno do ud. Uspokój się, Sarada, mówiłam do siebie, ale to nic nie dawało. Zapewne, gdyby nie hałas tłumu festiwalowego Uzumaki usłyszałby to, co dzieje się w mojej głowie. 
— Twój nos wydaje się mniejszy bez okularów na nim — mruknął zaczepnie, przyglądając mi się nachalnie. Miałam wrażenie, że badał wzrokiem każdy skrawek mojego stroju. Speszyło mnie to, a jego uwaga sprawiła, że się we mnie zagotowało. Czułam narastającą złość i miałam coraz większą chęć, aby mu przylać i uciec. To było okropne. Pierwszy raz zdecydowałam się nie zakładać okularów i dostałam taki uroczy komplement. Chciałam zapaść się pod ziemię. Nie mogłam jednak pozwolić, żeby sobie ze mną tak pogrywał. 
— Mówiłeś coś? — warknęłam i uniosłam pięść, grożąc mu. Widziałam, jak zbladł, co mnie bardzo ucieszyło.
— Co? Co? — powtórzył wystraszony. — Ja? — Wskazał na siebie. — Nie — potrząsnął szybko głową — n...nic n...nie m...mówiłem — zaczął się jąkać i wymachiwać rękami. Jego głowa chodziła raz w prawo raz w lewo tak szybko, że jej obraz mi się rozmazywał.
— Powiedziałeś — odparłam ostrzej, podchodząc bliżej niego.
— Nie! — zanegował natychmiast, odsuwając się.
Przytknęłam palec do ust.
— Powiedziałeś coś o moim nosie… chyba? — Zrobiłam kolejny krok.
— Nie! — krzyknął. Zacisnął powieki i skulił się w obronie przed moim ciosem. — Powiedziałem, że ładnie wyglądasz! — krzyknął, a ja zatrzymałam się. Blondyn, widząc, że to poskutkowało, ciągnął dalej: — Tak! Dokładnie to powiedziałem. — Wypchnął pierś do przodu jakby dumny z siebie. 
Moje oczy się rozszerzyły. Byłam kompletnie zaskoczona i wyprowadzona z równowagi, a do tego strasznie wściekła. To mnie wcale nie ucieszyło, wręcz przeciwnie — słowa Boruto z jakiegoś powodu bardzo mnie dotknęły. Może nie powinnam się za coś takiego gniewać, ale to było silniejsze ode mnie. Bo niby jak miałam odebrać jego słowa? 
— Nie ważne — powiedziałam i machnęłam na niego lekceważąco ręką, po czym odeszłam. Nie byłam w nastroju na świętowanie i zabawę. 
Teraz wspominam tamto wydarzenie z uśmiechem. Chociaż kiedy do niego wracam, czuję się trochę dziwnie. Sprawia, że zaczynam tęsknić, rozmyślać. 
To samo odczuwam, kiedy przypominam sobie naszą rozmowę, która odbyła się kilkanaście dni po egzaminie na chunina. Przez pierwszy tydzień byłam na niego wkurzona, bo Boruto na nim oszukiwał. Raz pokwapiłam się o bardzo długi i wymowny monolog. Później przy każdej możliwej okazji mu to wypominałam. Denerwowałam się też, że był taki zajęty tymi wszystkimi wywiadami. To było pokręcone, bo to tak, jakby go chwalili za to, że oszukiwał. Żałosne. 
— Ile razy mam jeszcze przepraszać?! — krzyknął najeżony. — Przestań drążyć, odpuść mi w końcu — fukał, wymachując rękami. 
Skrzyżowałam ręce na piersi i wzruszyłam ramionami. Złość na niego przeszła mi już dawno, ale lubiłam go trochę dręczyć. Byłam pewna, że jeszcze długo będę tak robiła. Miałam dziką satysfakcję, gdy widziałam, jak się pieklił.
— Powiedz, Boruto — zaczęłam, zupełnie zmieniając temat. — Naprawdę nie zamierzasz zostać Hokage? — zapytałam.
Zrobił wtedy bardzo dziwną minę. Skrzywił się tak, jakby zjadł cytrynę, ale po chwili spoważniał. Spojrzał na mnie tymi niebieskimi oczami...
— Ja miałbym nim zostać? — zapytał, a potem szeroko się uśmiechnął. — Nigdy w życiu! — krzyknął. — Jeśli tobie się to uda, to zostanę twoją prawą ręką! — Zacisnął dłoń w pięść i przyłożył ją do piersi. — Będę cię ochraniał — odparł dumnie i skrzyżował ramiona. 
Odwróciłam od niego głowę, zawstydzona. Policzki tak mnie paliły, aż zasłoniłam je ręką, żeby tego nie zauważył. W uszach słyszałam szum i dudnienie własnego serca. To było fenomenalne. Uznałam to za coś cudownego. Takie małe zapewnienie, że będzie przy mnie, że będę mogła na niego liczyć… nawet, gdy będziemy już dorośli.
— Moim prawdziwym celem jest stanie się takim shinobi jak twój ojczulek — dodał, spoglądając z rozmarzeniem w niebo. Wtedy wlepiłam w niego swoje oczy i patrzyłam z małym zachwytem rozpływającym się we mnie. To była jedna z chwil, w których mi zaimponował.

Problem pojawił się, kiedy minęło półtora roku od jego odejścia. Wioska została zaatakowana przez nieznanego wcześniej wroga. Wybrali najbardziej osłabiający nas moment — dzień, w którym w Wiosce nie było Siódmego. Podświadomie podejrzewałam, że mimo wszystko najazd miał on coś wspólnego z organizacją Kara. Nie wiedziałam tylko, jaki był ich cel. 
Wybuchła panika. Razem z mamą pomagaliśmy przy ewakuacji, a także rannym. Skłamałabym, gdybym stwierdziła, że nie byłam przerażona. Byłam i to strasznie. Nogi odmawiały mi posłuszeństwa, a kunai drżał w dłoni. Nie zostałam rzucona w bezpośrednią walkę — byłam niedoświadczona. Całą robotę odwalała zaledwie garstka joninów i chuninów. Ja starałam się nie przeszkadzać. Podejmowałam działania dopiero wtedy, gdy było to konieczne. 
Niestety pech chciał, że sprawdzając obszar niedaleko swojego domu, natknęłam się na silnego przeciwnika. Nie mogłam stać bezczynnie, więc podjęłam walkę. Gdy wróg unikał każdego mojego ataku, wiedziałam, że byłam na przegranej pozycji. Coraz bardziej słabłam. Nadmierne używanie Sharingana nie pomagało. Byłam w kropce, ale mimo to starałam się bronić. 
Formowałam pieczęcie, aby użyć kolejnego jutsu, gdy nade mną rozległ się głos.
— Co tak słabo, Sarada! To do ciebie niepodobne — drwiący okrzyk dotarł do moich uszu. Sekundę później przede mną pojawił się Boruto. 
Serce o mało nie pękło mi z zachwytu. Ulga, jaką poczułam, była niewyobrażalna. Krzyknęłam wtedy jego imię. Mój głos był płaczliwy, a jednocześnie pełen nadziei. Stał do mnie tyłem, więc jedyne co widziałam to jego blond czuprynę i czarny płaszcz — przypominający ten mojego ojca. Kiedy o nim pomyślałam, instynktownie rozejrzałam się na boki w jego poszukiwaniu.
— Ruszył pomóc twojej mamie! — krzyknął Boruto, jakby odczytując moje myśli. Jego głos bez problemu przedarł się przed chaos walk i dobiegł do moich uszu. Zerknął wtedy na mnie przez ramię. Widząc go, zaniemówiłam — miał dużą bliznę na prawym oku.
Ledwo zdążyłam pomyśleć, że była bardzo podobna do blizny Szóstego Hokage.
Ledwo usłyszałam szczęk ostrzy, a Uzumaki wraz z przeciwnikiem zniknęli z mojego pola widzenia.
Odczuwając chwilowe ukojenie, upadłam, nie mogąc dłużej ustać na nogach. Cała drżałam: z przerażenia, ze złości… z radości. Widząc tego idiotę, poczułam taką ulgę, że nie byłam w stanie jej opisać. Z euforii po policzkach pociekły mi pojedyncze łzy. Nigdy nie sądziłam, że tak ucieszę się z jego powrotu. I nie chodziło wcale o to, że Wioska była w niebezpieczeństwie. To uczucie było bardziej złożone...
...i skierowane tylko do niego.

Blue-owsko: Zostawiłam sobie jeszcze otwarte drzwi :D Tak, gdyby, może, znowu za rok zachciało mi się do tej pary wrócić XDDD Bo właśnie dzisiaj mija roczek od publikacji pierwszej części Spring Day!
Nie mam czasu, więc krótko. No i mam nadzieję, że się podobało i będziecie ze mną, mimo mojej małej aktywności ♥ 

10 komentarzy:

  1. Ano bardzo się podobało ^^ Ale teraz mam przez Ciebie straszny niedosyt tej parki :/ Boję się, że szukanie ich w necie nie będzie zbyt owocne, więc ta furtka do mnie bardzo przemawia :D Z chęcią poczytam o nich więcej w twoim wykonaniu ;)
    Pozdrowionka ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwierz, że ja przez te dwie części też się do nich zaczęłam przekonywać? A byłam bardzo, ale to bardzo sceptycznie nastawiona. Teraz mam takie hmm, może coś jednak napisać z nimi później. Czas pokaże, o ile pozwoli by był.
      Dziękuję za komentarz!
      Pozderki!

      Usuń
  2. Przyjemne, wszystkie trzy części :) Boruto i Sarada pasują do siebie, nawet w ostatnim odcinku Boruto był momencik BoruSara, przypominający (w sumie to prawie identyczny) moment SasuSaku w walce z Kaguyą *_*
    Fajnie, jakbyś kiedyś jeszcze coś napisała o nich ; )
    Pozdrawiam gorąco!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Był? Ojeojoejoe! Mów mi więcej, może w końcu nadrobię to przedszkole XD
      Dziękuję za komentarz!
      Ślę cieplutkie pozdrowionka :D

      Usuń
  3. Bardzo przyjemne. :)
    Nie obraziłabym się na więcej.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak będzie czas, to będzie i więcej :)
      Dziękuję za komentarz.
      Pozderki!

      Usuń
  4. Szczerze, to nie umiem inaczej opisać ich relacji niż takie wzajemne przyciąganie i odpychanie, niewinne pierwsze uczucie, kiedy sam dotyk i kontakt wzrokowy peszy. Chyba za bardzo zostałam w poprzedniej erze Naruto i w dalszym ciągu absorbują mnie postacie z głównego wątku. Borutp i Sarade wciąż widzę ich... no właśnie jako dzieci i nic ponad to.

    Historia przyjemna, a ich relacja urocza ❤

    Buziaki~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam to samo. Dosłownie. Drażni mnie trochę takie traktowanie ich jak inne pary - pocałunki itd. To jeszcze dzieci. I np. choćbym chciała, nie potrafię myśleć o nich inaczej i właśnie dlatego postawienie na taką platoniczność ich relacji wydaje się dobrym wyjściem. Bardzo się cieszę, że też to podzielasz! Piąteczka!

      Dziękuję bardzo ♥
      Buziaki :*

      Usuń
  5. Naprawdę mi się to podobało!
    Mam wrażenie, że faktycznie mogłoby się to dziać w mandze czy w anime! :)

    ChouChou jest świetna. Myślę, że też ją oddałaś w fajny sposób. Wiele osób jej nie lubi, ze względu na charakter. A mi się podoba, że nie jest z zachowania taką kopią rodziców (poza jedzeniem), ale tak naprawdę nie znamy też Karui zbyt dobrze. Może i jest taką typową nastolatką, ale to właśnie jest fajne, że mamy przeciwieństwo Sarady. Jest zwariowana i trochę szalona, ale jej postać często mnie rozbawia. I tu też tak było! :)

    Fajna jest taką relacja platoniczna między Boruto, a Saradą. Tak jak to już wcześniej wspomniałam, inaczej ich nie widzę. Podobniejak w Twoim przypadku, są dla mnie nadal dziećmi, może władającymi już żywiołami, ale nadal dziećmi.

    Szczerze mówiąc, wiesz z kim bym widziała Saradę? Z Shikadaiem. Serio. Moim zdaniem oni świetnie by się dogadywali. :)

    To tyle ode mnie na dzisiaj.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaa! No to cudnie! Bardzo się cieszę! ♥

      Nie wiem jaka ChouChou jest później, ale podobno coś z nią nie pykło w anime, aczkolwiek ja ją jeszcze lubię XD W generacji Boruto to właśnie dziewczyny: ChouChou i Sarada przodują moim zdaniem XD

      O, to, to, to! Raz czy dwa zetknęłam się z czymś, że ta dwójka była taka dorosła i nope, nie dałam rady, ze względu na swoje wyobrażenie o nich. Także cieszę się ogromnie, że podzielasz moje podejście wobec tych dzieciaków :D

      Z Shikadaiem? Szokłam! Aczkolwiek jestem w stanie to zaakceptować ze względu na inteligencję tej dwójki. Mądre dzieciory!

      Dziękuję ogromnie za każdy komentarz! To dla mnie wiele znaczy i widząc je, chociaż po tak długim czasie, nie mogłam się nimi nacieszyć! Dziękuję jeszcze raz!
      Pozdrawiam serdecznie i powodzenia na studiach życzę!

      Usuń

Będę ogromnie wdzięczna nawet za najkrótsze słowa ♥