2019/06/30

Through my blood


Siedzę, a mimo to mam trudności z utrzymaniem się w pozycji siedzącej. Każde szarpnięcie sprawia, że liny, którymi mnie przywiązała, wrzynają mi się w skórę rąk i nóg, a wszelkie próby skumulowania czakry, zawodzą. Zauważam też, że im bardziej się szarpię, tym szybciej tracę siły.

Czas staje w miejscu, po czym rusza w zwolnionym tempie. Dziwne kołatanie w mojej klatce piersiowej w żaden sposób nie tłumi pulsującego od uderzenia policzka. Mrugam powiekami i patrzę na połyskujący czarny metal wymierzonego we mnie kunaia. Moja głowa jest ciężka, a każdy, choćby najmniejszy ruch, przyprawia mnie o promieniujący ból. Z trudem przełykam ślinę i podnoszę wzrok, żeby spojrzeć w oczy kobiecie, która mi to zrobiła. Próbuję się skupić na jej pociemniałych ze złości tęczówkach, a jednocześnie staram się liczyć uderzenia w uszach, żeby zachować trzeźwość umysłu. Czuję się zmęczony i senny, ale wiem, że nie mogę zasnąć. Zagryzam wargę, po czym przesuwam po niej językiem. Następnie pluję, by pozbyć się gorzkiego smaku krwi.
— Co ty mi zrobiłaś? — pytam słabym głosem.
Ułamek sekundy później czuję cios w brzuch, po którym napinam wszystkie mięśnie. Z bólu zasysam powietrze i bronię się przed jęknięciem. Krew pulsuje w moim cele i kręci mi się w głowie. Siedzę, a mimo to mam trudności z utrzymaniem się w pozycji siedzącej. Każde szarpnięcie sprawia, że liny, którymi mnie przywiązała, wrzynają mi się w skórę rąk i nóg, a wszelkie próby skumulowania czakry, zawodzą. Zauważam też, że im bardziej się szarpię, tym szybciej tracę siły. Strumyki potu spływają po mojej klatce piersiowej, po czole i między łopatkami. Czuję też zapach krwi i słodką woń kwiatów, a mój żołądek przewraca się na myśl, że to mój zapach, połączony z zapachem jej perfum. 
Przyglądam jej się, gdy taksuje spojrzeniem moje ciało. Chociaż moje nerwy zdawały się być uśpione, jej martwy wzrok prześlizgujący się po moim ciele, rozbudza je. Sygnały ostrzegawcze wibrują boleśnie w moim żołądku i są tak intensywne, że muszę walczyć z odruchem wymiotnym. 
Przyciska broń do mojego policzka i przejeżdża nim w górę i w dół. Uczucie zimnej stali na ciele nie jest mi obce, a mimo to czuję się niepewnie. 
— Zamknij oczy — mówi po chwili. Jej głos jest miękki, łagodny, nieco piskliwy.
Mimowolnie robię to, o co prosi i słyszę, jak jej stopy odbijają się od kamiennej podłogi. Kusi mnie, by lekko uchylić powieki, ale tego nie robię. Jestem zadziwiająco spokojny, gdy mam zamknięte oczy. Dzięki temu udaje mi się odzyskać równowagę i zobaczyć coś przez ciemność przed oczami. Wydostanę się. Znajdę sposób. Jak zwykle. Myśl, Sasuke, myśl!
Wraca do mnie i pochyla się nade mną, a jej twarz jest w odległości kilku centymetrów od mojej. Próbuję otworzyć oczy, ale kiedy to robię, łapie mnie za poliki i mocno wciska w nie swoje palce.
— Jeszcze nie — rzuca, przesuwając paznokciem po mojej skórze.
Ściągam nozdrza i wtedy ostra metalowa końcówka wbija się w moją klatkę piersiową. Ponownie napinam wszystkie mięśnie i otwieram oczy, posyłając jej wymowne spojrzenie. To mnie nie złamie. Doskonale o tym wiedziała.
— Miałeś mieć zamknięte oczy! — krzyczy, a ja w końcu mogę dostrzec broń, którą trzyma w dłoni. Ten sam kunai, którym chwilę wcześniej mierzyła we mnie, jest pokryty czerwoną krwią. Szarpię się po raz kolejny, ale tym razem Karin działa szybciej. Przyciska ostrze do mojego policzka i sunie nim nieśpiesznie. Czuję, jak ciepła ciecz powoli sączy się z nowo powstałej rany, a pojedyncze krople kapią na mój tors.
— Co ty wyrabiasz? — rzucam do niej, tłumiąc w sobie syk i ponownie pluję, chąc oczyścić usta z krwi.
Karin marszczy brwi.
— Kazałam ci zamknąć oczy. — Jej głos nie jest już łagodny, słyszę w nim śmiertelną złośliwość i groźbę. — Tylko tyle. Taka prosta czynność — mówi, próbując przybrać troskliwy ton, ale ciągle wymachuje kunaiem przed moją twarzą. Nie rozumiem zmiany jej zachowania, nie wiem także, skąd się tu wziąłem i co tak naprawdę się stało. Czuję się niepewnie, ale wiem, że zachowanie trzeźwego umysłu pozwoli mi się stąd wydostać. To tylko Karin. Może próbować mnie wystraszyć, ale jej się nie uda. 
— Nie słuchałeś mnie — jęczy. — Obawiam się więc, że to, co zrobię, nie będzie takie miłe, jak miało być — mówi, pieszcząc dłonią mój policzek.
Wzdrygam się pod wpływem jej dotyku, a kiedy się ode mnie odsuwa, czuję, jak skóra w miejscu, które dotykała, piecze.
— Sharingan, Rinnegan… na nic ci się zdają, jeśli stracisz oczy — szepcze, unosząc wysoko brwi. — A jeśli je stracisz… będą ostatnią osobą, którą zobaczysz — mówi z uśmiechem pełnym satysfakcji, a kunai na jej placu raz po raz zatacza koło. 
Prycham. Jej groźby mnie śmieszą, lecz dziwi mnie to uczucie niepokoju, które ciągle mi towarzyszy. Nagle czuję przeszywający ból w okolicy skroni, a z krtani bezwiednie wyrywa mi się jęk. Kunai, który trzymała w dłoni, jest teraz przyciśnięty do zewnętrznego kącika mojego prawego oka. Znaczy nim ścieżkę od moich skroni, przez kości policzkowe, aż w końcu czuję na twarzy mrowienie. Początkowy świąd powoli zmienia się w pieczenie i przez moje ciało przebiega fala bólu. Miejsce, które zraniła, strasznie pulsuje. Kolejne nacięcia są krótkie, głębsze, mniej precyzyjne, bardziej bolesne. Następnie unosi ostrze i przyciska je do mojego czoła, tuż nad lewym okiem. Zaciska wargi, gdy przesuwa bronią po mojej skórze, tworząc kolejną ranę. Krew spływa mi po powiece, co zmusza mnie, bym zamknął oko. Robi to samo z drugim, a jasnoczerwony kolor jest ostatnią rzeczą, jaką widzę.
— Co ty mi robisz? — rzucam, czując, że zaczynam słabnąć. Kręci mi się w głowie, gdy próbuję znaleźć rozwiązanie, jakąś drogę ucieczki. Zapach krwi, który nigdy mi nie przeszkadzał, nagle sprawia, że chce mi się wymiotować.
Słyszę jej ruchy, czuję, jak siada na mnie okrakiem i gładzi palcami skórę na polikach, rozcierając sączącą się z ran krew.
— To proste Sasuke — zaczyna, a ja wzdrygam się na jej niewinny ton głosu. — Upewniam się, że jesteś mój. Tylko mój.

Blue-owsko: Kilka słów wyjaśnień odnośnie partówki: ogólnie macie tu otwarte zakończenie i interpretacja dowolna. ALE, gdyby ktoś się zastanawiał o co kaman, to już tłumaczę. Jeżeli czytaliście nowelkę Sakury, to kojarzycie kolesia, który klona Saska zrobił i chciał jego oczy (JEGO PIĘKNE CZARNE OCZY 🎶🎶🎶) (Jakoś tak to było, ale poprawcie mnie, jeśli się mylę.) I co gdyby Karin z tej partówki też była takim klonem? Hmm? 😈 A no właśnie 😎
Reszta należy do Was.
Ja wracam do nauki, bo już ostatni płot do przeskoczenia mi został. 
Trzymajcie kciuki!

8 komentarzy:

  1. O kurde, ale to jest dobre. Ja miałam taki dreszczyk niepokoju, jak to czytałam. Jestem zaskoczona, że wybrałaś właśnie te dwie postacie do tej partówki, ale jak to pasuje. Nigdy nie czytałam tak dobrej partówki. Cały blog nadrobiłam wczoraj i resztą też jestem zachwycona.
    Moim zdaniem jesteś najlepszą autorką ff o naruto. Pomysły i wykonanie i ta kanoniczność postaci.

    Zyskałaś stałego czytelnika, świetnie piszesz. A tą partówką to mnie w ziemię wbiłaś. Ale bym jakiś thriller od Ciebie przeczytała lub kryminał. Pobiłby inne na głowe

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurde XD Aż zaniemówiłam! Ta partówka była próbą. Nadal nie wiem, czy coś więcej pojawi się w takich klimatach, ale Pomidorki są od tego, żebym próbowała. Bo o ile na Shiny pisać się uczyłam, tak tutaj mogę kombinować z gatunkami XD
      I tym bardziej się cieszę, że Ci się podobała. To dla mnie ogromny komplement! ♥

      Dziękuję Ci pięknie za komentarz!

      Usuń
  2. Oj, jak mi brakowało takiego powiewu grozy ostatnio. No kocham Cię za to *.*
    Kolejny mini majstersztyk spod twojej ręki po prostu, co tu więcej gadać :D
    Pozdrawiam cieplutko ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miłość przelewa się przez komentarze *_* ♥♥♥ Odsyłam swoją także! ♥
      Łechtasz moje ego Yorumi XD Nie powiem, cieszy mnie to, oj cieszy XD
      Dziękuję pięknie za komentarz i poświęcony czas ♥

      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Zgadzam się z koleżanką z pierwszego komentarza. Też bym chciała przeczytać kryminał Twojego autorstwa (oczywiście SasuSaku xD)!
    Miałam dreszczyk emocji czytając tą partówkę. Biedny Sasek, taki bezbronny xD Trochę mi szkoda, że każdy stawia Karin w takim złym świetle, robi z niej psychopatkę, ale akurat u Ciebie to wyszło dobrze :D i nawet tak kanonicznie :D
    Pozdrawiam! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez przesady z tą Karin, to jest po prostu dobra postać do takich ról XD Nie miałabym serca dać Sakury na jej miejsce tutaj, to by było złe :(((

      WIADOMKA XD U mnie wszystko wychodzi dobrze XDDD
      Dziękuję za komentarz!
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Lubię Twój styl oraz sposób w jaki opisujesz akcję. Powiało grozą 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż dziwna ta groza jak na mnie XD
      Dziękuję pięknie! *_*

      Usuń

Będę ogromnie wdzięczna nawet za najkrótsze słowa ♥