Ciągle czuję na sobie jej wzrok i trochę mnie to przeraża. Ostatnio dość często zarzuca mi, że za dużo od siebie wymagam, że nie dbam o siebie i tak dalej. No bo co można pomyśleć o zapracowanym facecie, z niedbałym zarostem, sinymi i podkrążonymi oczami.
Siedzę jak co wieczór przysypany stertą głupich dokumentów do podpisania i przejrzenia. Jestem tak bardzo zmęczony, że myślę tylko o tym, aby wrócić do domu i rzucić się na ciepłe i miękkie łóżko, po czym zasnąć — najlepiej nie budząc się przez najbliższy tydzień. Na samą tę myśl przed oczami pojawia mi się obraz Hinaty, która patrzy na mnie ze zgnębioną miną, aczkolwiek w jej oczach wyraźnie widzę zrozumienie; i Boruto — wkurzony, naburmuszony.
Wiem, że ich zawodzę, ale odkąd zostałem Hokage, cała wioska jest moją rodziną i muszę robić wszystko, żeby zapewnić jej bezpieczeństwo, nawet jeśli oznacza to siedzenie do późna w biurze, okropne zmęczenie, zaniedbanie żony i dzieci. Jednak im dalej w las, tym gorzej się z tym czuję. Ogarniają mnie coraz większe wyrzuty sumienia i strach, że jestem w takim punkcie, że nie ma już odwrotu. Nie wiem już nawet, jak powinienem się zachować i jak naprawić popsute relacje z Boruto. Sam nie miałem ojca, przez co bardzo ciężko jest mi się odnaleźć w tej roli.
Moje rozmyślanie przerywa pukanie do drzwi. Krzyczę proszę, nie odrywając nosa od dokumentów, muszę się postarać, aby skończyć to wszystko jak najszybciej, tym bardziej że Shikamaru musiał dzisiaj wyjątkowo wcześnie wrócić do domu. Gdyby został pomógłby mi z tą robotą i pewnie już dawno wszystko byłoby skończone.
— Przyniosłam obiecane dokumenty. — Unoszę głowę na dźwięk znajomego głosu. Moja twarz się rozświetla, kiedy widzę w progu Sakurę. Macha do mnie i szeroko się uśmiecha, a mnie coś ściska w żołądku. Miałem z nią porozmawiać już kilka dni temu, ale nie było na to czasu, więc o wszystkim powiem jej dzisiaj.
Zauważam pod jej pachą dużą teczkę. Mrużę oczy, próbując sobie przypomnieć, o co może chodzić i dopiero po chwili dociera do mnie, że prosiłem ją, aby przyniosła mi dane osób, które zostały zaatakowane przez niejakiego ducha i wylądowały przez to w szpitalu, z prawie zerowym poziomem chakry.
Zauważam pod jej pachą dużą teczkę. Mrużę oczy, próbując sobie przypomnieć, o co może chodzić i dopiero po chwili dociera do mnie, że prosiłem ją, aby przyniosła mi dane osób, które zostały zaatakowane przez niejakiego ducha i wylądowały przez to w szpitalu, z prawie zerowym poziomem chakry.
— O Sakura! Dziękuję! — krzyczę, przerzucając papiery z jednej sterty na drugą, żeby zrobić miejsce. Marszczy brwi na ten widok, a ja tylko uśmiecham się głupio i drapię z tyłu głowy troszeczkę zawstydzony.
— Gdyby nie Shikamaru, chaos w twoim biurze byłby o wiele większy — żartuje, albo i nie, jednak ja wiem, że ma rację. Dużo mu zawdzięczam. — Nie ma go już? — pyta, rozglądając się dookoła.
— Nie. Shikadai się rozchorował i Temari kazała mu wrócić wcześnie.
Sakura kiwa głową, zaciska usta w wąską linię i siada na krześle. Teczkę kładzie sobie na kolanach i krzyżuje na niej dłonie.
— A ty jak się czujesz? Nie przemęczasz się zbytnio? — pyta, wlepiając we mnie te swoje przerażające spojrzenie, mówiące nawet nie próbuj mnie okłamywać. Uśmiecham się lekko. Sakura jest jedyną z niewielu osób, która mimo mojego tytułu Hokage nadal postrzega mnie jako normalnego, nieogarniętego Naruto. I w sumie, niewiele się to zmieniło.
— Nieee — odpowiadam, przeciągając samogłoskę. Trochę mało jest w tym prawdy, ale Sakura i tak potrafi dostrzec więcej, niż powinna.
— Już dawno powinieneś być w domu. — Grozi mi palcem, a ja śmieję się jak przygłup.
— Muszę dokończyć jeszcze kilka rzeczy i spadam.
Mruczy coś pod nosem, ale nic nie słyszę, więc nawet nie próbuję dopytywać. Opiera się plecami o krzesło, zakłada nogę na nogę, a teczkę z dokumentami kładzie mi na biurko.
— Powinieneś trochę zwolnić.
Ciągle czuję na sobie jej wzrok i trochę mnie to przeraża. Ostatnio dość często zarzuca mi, że za dużo od siebie wymagam, że nie dbam o siebie i tak dalej. No bo co można pomyśleć o zapracowanym facecie, z niedbałym zarostem, sinymi i podkrążonymi oczami, które postarzają mnie przynajmniej o dziesięć lat. A mam zaledwie trzydzieści! Te myśli nawiedzają mnie za każdym razem, gdy spoglądam w lustro. Trochę też zaczynam się bać, że przestanę się podobać mojej kochanej Hinacie.
— Wiem — odpowiadam chyba zbyt ostro, bo rozszerzyła oczy. — Nie mam na razie na to czasu — tłumaczę się, już nieco spokojniejszym głosem. Głupio mi, że tak na nią warknąłem, ale jej obecność sprawia, że jestem zdenerwowany. Cały czas, gdzieś z tyłu głowy, krąży mi myśl, że powinienem jej powiedzieć o moim spotkaniu z Sasuke. Ba! Ja koniecznie muszę to zrobić, w końcu ten idiota mnie o to poprosił. Znowu. Cholernie się boję tej rozmowy.
Opadam na krzesło z głośnym westchnieniem. Odpycham się nogami, zakręcając na nim dwa razy. Potem kładę dłonie na kolanach, nachylam się nad biurkiem i modląc się w duchu, żeby Sakura przyjęła moje słowa ze spokojem, mówię:
— Widziałem się z Sasuke. — Prawie brakuje mi tchu, a klatka piersiowa boli, kiedy próbuję wziąć głębszy wdech. Czuję, jak ze zdenerwowania kropelki potu pojawiają się na moim czole. Ręce mi się trochę trzęsą, więc zaciskam je w pięści i przyciskam do kolan, żeby to powstrzymać.
Sakura wpatruje się we mnie szeroko otwartymi oczami. Usta ma lekko rozchylone, tak, że układają się w ładne, równe o. Wygląda jak sparaliżowana. Poza ruchem jej klatki piersiowej nie udaje mi się zaobserwować, żadnej innej ekspresji. Jest cała blada, po jej różowych policzkach i ustach nie ma ani śladu.
Po chwili otrząsa się z transu. Drżącymi dłońmi zaczesuje włosy za ucho raz, potem drugi i trzeci. Pociera o siebie blade wargi i mruga kilkakrotnie powiekami.
— Naprawdę? Kiedy? — pyta, próbując ukryć drżenie głosu.
Zaczynam żałować, że nie powiedziałem jej o tym wcześniej. Powinienem się z nią spotkać prywatnie, a nie zaskakiwać taką wiadomością w pierwszym lepszym momencie.
— Dwa dni temu. Prosiłem, żeby… — urywam, bo Sakura wcina mi się w zdanie. Mam wrażenie, że ona po prostu nie chciała usłyszeć, że Sasuke odmówił. Znowu.
— Jakiś postęp?
Zawsze pyta o to samo, a mi aż się serce kraja, bo po raz kolejny ją tym ranię.
— Chciał, żebym ci coś przekazał… — Spogląda na mnie z uwagą.
— Jakiś postęp w misji? — Znowu mi przerywa, ignorując moją wypowiedź. Kręcę powoli głową i dokańczam swoją poprzednią myśl.
— Powiedział, że przeprasza za wszystko.
W pokoju atmosfera tak gęstnieje, że można ją kroić nożem. Między nami następuje niezręczna cisza i nie wiem, co zrobić. Jak zwykle. Nie wiem jak ją pocieszyć, dodać otuchy. Słowa typu będzie dobrze bądź spokojnie on niedługo wróci nigdy nie pomagały. Z biegiem lat, Sakura reaguje na wieści od Sasuke coraz gorzej. Często przez kilka dni chodzi smutna i nieobecna. Zachowuje się i robi wszystko jak w transie. Pogrąża się w pracy, żeby zapomnieć. A z tego, co wiem, niewiele to daje.
Po około minucie Sakura próbuje coś powiedzieć. Co chwila otwiera i zamyka usta. Zauważam, że trzęsą jej się dłonie i drży dolna warga, a oczy robią się wilgotne od łez.
— Chociaż raz mógłby wrócić i powiedzieć mi to w twarz — chlipie głosem niewiele głośniejszym od szeptu. Po jej policzkach spływa kilka łez, a ja mogę tylko stać i się patrzeć, i być wkurzonym na siebie. Bo, nawet gdybym przeprosił, Sakura jak zwykle powie, że to nie moja wina. Ale ja wiem, że tak. Bo to ja odebrałem im możliwość normalnego, szczęśliwego życia. Zabrałem Saradzie ojca.
— Ten idiota ma czas na przeprosiny… — łka cicho i pośpieszne wyciera mokre od łez policzki. Spuszczam wzrok, bo jest mi przykro, że po raz kolejny ją ranię. Nie jestem w stanie nic na to poradzić.
Nie raz kłóciłem się o to z Sasuke, ale to nic nie dało. Jak głupi uparł się, że musi dokończyć tę misję, bo inaczej nie będzie mógł spokojnie wrócić do wioski. A ja tłumaczyłem, krzyczałem, że dla Sakury i Sarady nawet chwilowe spotkanie z nim — czy to minuta, godzina, czy też cały dzień — byłoby wystarczające. One chciały go tylko zobaczyć.
Wstaje, z piskiem odsuwając krzesło, a ja zrywam się na równe nogi. Patrzy się na mnie oczami pełnymi łez i spojrzeniem po brzegi wypełnionym bólem i rozczarowaniem. Celuje we mnie palcem, po czym srogim głosem mówi:
— Następnym razem zmuś go, żeby został albo każ mu się pośpieszyć z tą misją.
Nie udaje mi się nawet odpowiedzieć, bo wypada z mojego biura jak burza, z głośnym trzaskiem zamykając za sobą drzwi.
Blue-owsko:Troszeczkę mi się wydaje, że taka scenka gdzieś między ujęciami mogła zaistnieć, że Naruto właśnie w takich przypadkowych okolicznościach mógł jej o tym powiedzieć. To mi się jako pierwsze na myśl rzuciło, więc spróbowałam rozwinąć to trochę. Napisałam naprawdę dawno temu. Oj dawno. Chyba zaraz jakoś po tym pamiętnym odcinku. To leżało takie nieruszane, niepoprawione. Ale nawet się z tego cieszę, bo zmienił mi się nieco pomysł i wykonanie. Znaczy tak, najpierw napisałam to w 3 os. później z perspektywy Sakury, ale jednak najbardziej podeszła mi ta Naruto.
Mam nadzieję, że jakoś do gustu przypadło. Co myślicie?
Przez ten wesoły obrazek, myślałam, że to będzie coś wesołego :(
OdpowiedzUsuńNiemniej jednak bardzo mi się podobało. Było takie... sielskie i swojskie <3 I takie kochaniutkie <3 I wgl to muszę się zacząć od Ciebie uczyć pisania takich ślicznych opisów, bo moje są często dość zdawkowe. :( Buziaki i pozdrowionka! :3
Zabieg z obrazkiem celowy! XDD W Death Parade pamiętam, że opening był taki mega wesoły, ale jak mknęło się przez odcinek to takie auć :/
UsuńCo Ty mówisz Kochana, są cudne, takie dojrzałe <3
Dziękuję za komentarz ♥
Buziaczki!
Troszkę nie pasuje mi do dorosłej Sakury ta postawa. Śledziłam Gaidena i dostrzegłam, że rozwinął się w niej pewien dystans. Oczywiście to co napisałaś nie ma obowiązku mieć taki związek z oryginałem, broń broń!
OdpowiedzUsuńSama ta scena była bardzo chwytająca za serce i wręcz zrobiło mi się szkoda Naruto, natomiast reakcja Skury była jak najbardziej naturalna.
Szybkie, ujmujące, naprawdę dobre. Poproszę jeszcze? :D
Mi to serce się rozsypuje na kawałeczki przez to, co się z nimi stało. To tak bardzo pokazuje jak dorosłość zmienia człowieka i w ogóle. Mnie to aż przeraża.
UsuńAle wydaje mi się, że między tą dwójką została jeszcze jakaś taka normalność... a raczej mam na to ogromną nadzieję.
Dziękuję za komentarz ♥
Oj jeszcze sporo tych prac będzie XDDDD
Buziaczki! :*
Technicznie dobrze napisanie. Czytało się przyjemnie :)
OdpowiedzUsuńCiekawa scena ale brakuje mi Twoich "oryginalnych" i dłuższych historii, nie związanych bezpośrednio z Naruto ;)
A to Shiny Lights jeszcze jest i mam jeszcze dwa oneshoty w zapasie.
UsuńA ludzie tak narzekają, że mało opowiadań w świecie shinobi :/
Wpadłam znienacka i patrzę jest!
OdpowiedzUsuńPrzyjemnie się czytało :)
Naruto to powinien w mordę mu strzelić i za fraki do wioski xD
A co jak Sasuke boi się wrócić do domu, bo Sakura jest taka silna? xD i zwleka frajer jeden! :D pewnie poczuł się obgadywany, za karę!
Pozdrawiam! :D
Ach te odwiedziny znienacka! xD
UsuńOni już dawno powinni się z tym ogarnąć! Bo to i ze strony Saska i Naruto mega samolubne jest. Walić wioskę - rodzina ważniejsza XD
Wydaje mi się, że tak, bo jak mu przypierdzieli to oj biedny xD
Dziękuję za komentarz ♥
Buziaki!
Ten tekst idealnie odzwierciedla relację dorosłych Sasuke i Sakury. Całą jej nieporadność i ten dziwny dystans, którym Sasuke się otoczył. Ja się wciąż zastanawiam nad tym kiedy oni wzięli ślub i jak w ogóle do tego doszło, biorąc pod uwagę wygląd ich relacji. Sasuke, który cały czas jest poza wioską. Pamiętam jeden rozdział z Gaidena, w którym Sakura czeka na buziaka "na do widzenia", a Sasuke po prostu wzrusza ramionami i odchodzi - mina Sarady jest w tym momencie bezcenna.
OdpowiedzUsuńTo jak przedstawiono ich związek w kanonie rodzi wiele pytań i wątpliwości. Jest w nim coś uroczego, ale na dłuższą metę to jest cholernie dziwny, nie sądzisz? :D
Myślę sobie, że Sasuke mógł się wycofać z ich życia, bo nie chciał zepsuć Sarady sobą. A może po prostu zdziczał zupełnie i nie potrafi żyć wśród ludzi? Nie wiem, nie ogarniam xD
Buziaki <3
Turlam się z radości po łóżku!
UsuńNo właśnie, wszyscy chyba nad tym kminią, bo to aż dziwne jest, co Kishi zrobił z tą parą.
Ten buziak, to dla mnie jest akurat całkiem zrozumiały. Toć Sasuke nie zrobiłby tego przy ich własnej córce. No gdzie tam! Toż to wstyd!
Tak, ten związek jest dziwny i możliwe że właśnie dlatego tak się tym ludzie jarają xDDDDD
Tak było raz coś takiego! Że on chce ochronić jakby przyszłość wioski,a co za tym idzie? No przyszłość Sarady, bo ona w sumie się tam wychowuje. Nawet poświęcając dobre relacje z nią. On chyba powiedział, że kosztem tego, że ona go znienawidzi, czy coś takiego było. W sensie, że mu to odpowiada jakby. No głupota.
Sakura pewnie go tam w sypialni już nastawiła na dobre tory xDDDDDDDDDDDDDDD
Dziękuję za komentarz!
Buziaczki! ♥♥
Tak czuję, że Sakura musiała sie ostro napracować, żeby powstała Sarada w takim razie xD. Swoją drogą, rezolutna i ciekawa dziewczyna im wyszła.
UsuńBuziaki ;*
Ahahahahahah! Mi się wydaje, że Sasuke aż tak się nie opierał xDDDDDD Ale kto tam ich wie xD
UsuńRzeczywiście, zupełnie jak scena z tych przemilczanych wydarzeń. Jeśli by się tak poważnie zastanowić, to Sasuke zawsze był i póki co, jest dupkiem. Oczywiście chodzi mi tu o relacje z jego rodziną. Może i przez większość czasu nie lubiłam Sakury, ale na prawdę szkoda mi jej i Sarady. Bardzo fajnie pokazałaś tutaj, jak to mogło wygladać. Tak dobrze, że mam wrażenie, że to scena z oryginalnego anime :D
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony Naruto. Żal mi tu jego i jego rodziny, bo on w przeciwieństwie do Sasuke nie ma aż tak dużego wyboru. Co prawda mógłby trochę odpuścić, ale jego czas jest ograniczony, przez co cierpią inni i on sam.
Pokazałaś tutaj wyraźniej tę drugą stronę medalu, której w anime się nie podkreśla.
Bardzo dobra partówka. Aż znowu mam ochotę na oglądanie Boruto ;)
Pozdrowionka <3
Awwwww! ak dobrze, że mam wrażenie, że to scena z oryginalnego anime :D O JEYNY! NO MAM PODJARKĘ!
UsuńToć to taki komplement, że ojeja! DZIĘKUJĘ BARDZO ♥
Może Kishi taką przyszłość ukochanej trójeczki zaprezentował, bo chciał nieco więcej dramatu wprowadzić? Ja serio nie wiem, co on tym odpierdzielił. Bo gdyby przedstawił to wszystko z takim mega happy endem to to by się tak sprzedało, że o matko. Przecież jak on da odrobinę więcej SasuSaku np. to internet szaleje.
Ja Naruto po części rozumiem. W końcu Hinata i Himawari to takie bardzo łagodne w stosunku do niego są, a Boruto... no cóź. On trochę moim zdaniem wyolbrzymia.
Dziękuję za komentarz ♥
Buzia!
Jaaaacie... ja nie lubię czytać czegoś pisanego w pierwszej osobie :\ ale u Ciebie to przechodzi. Dałam radę xD
OdpowiedzUsuńSuper pomysł, że pociągnęłaś scenę z jednego z pierwszych odcinków Boruto. W sumie nawet nie zastanawiałam się, jak mogłaby ta rozmowa o Sasuke wyglądać :) A bardzo satysfakcjonujący efekt Ci z tego wyszedł. Dziękuję za chwilkę miłego relaksu przy tym tekście <3
CZEŚĆ SŁOŃCE!
UsuńO rety, serio? :o To chyba jesteś pierwszą osobą, od której dowiedziałam się, że nie lubi tego typu narracji xD Aczkolwiek czuję się wyróżniona, że moje wypocinki dają radę ♥♥♥ Dziękuję <3
Ja już ją miałam po obejrzeniu tamtego odcinka, ale to jakoś tak zawsze nie po drodze było i jakoś niekoniecznie mnie do niej ciągnęło. Ale jak mnie coś pchnęło to ta da! jest xD
A ja dziękuję za komentarz ♥
Buziaki!
Powiem Ci, że pisze mi się w tej narracji dobrze, ale czytać... już mniej :) Ale i tak pozytywnie
UsuńBardzo się cieszę ♡
OdpowiedzUsuńWróciłem. Przepraszam, że nie komentowałem ale nie miałem czasu. Wszystkie Twoje dzieła są takie klimatyczne, po prostu piękne. Inaczej nie da się tego opisać. Kiedy je czytam mam wrażenie jakbym znał tych bohaterów od zawsze. Jakbym stał obok nich. Masz taki niesamowity dar?...do okazywania ich uczuć. Tworzysz klimat, który sprawia, że zapominam o całym świecie. Podobała mi się ten shot. Idealnie ukazywał uczucia Naruto. Byłem zaskoczony,ze Sasuke jest skłonny do przeprosin. Fajnie by było jak w następnym shocie rozwinęła byś wątek uczuć jakie towarzysz Hinacie w tej niekorzystnej sytuacji. SasuSaku króluje na tym blogu i pomimo iż nie lubię Sasuke za jego charakter i w ogóle to na Twoje shoty i opowiadania czekam z niecierpliwością. No nic rozpisałem sie mam nadzieję, że znajdę czas na czytanie kolejnych rozdziałów. Czekam i życzę spóźnione Szczęśliwego Nowego Roku. Weny życzę i pozdrawiam. Yaroi ;)
OdpowiedzUsuńCześć i czołem! Ja wręcz nie wiem, co napisać. Twoje słowa strzeliły bezpośrednio we mnie i jestem taka szczęśliwa. Naprawdę. Bardzo dziękuję za te piękne słowa. To dla mnie ogromny komplement a jednocześnie wyróżnienie. Czuję się tak jakbyś dodał mi nimi takiej sporej mocy, chęci aby ogarnąć wszystkie uczelniane sprawy jak najszybciej, po czym usiąść i pisać. Bo powiem szczerze, że Twój komentarz podsunął mi pomysł na nie jeden shot a na dwa xD
UsuńJak tylko przeczytałam to, żeby rozwinąć wątek z perspektywy Hinaty od razu zaświeciła mi się lampeczka w głowie. I już nawet wiem do jakiej sceny z Boruto mogłabym nawiązać. Cudownie! Jejku! Bardzo Ci dziękuję ♥
No polewasz swoimi słowami moje ego miodem xD To naprawdę niesamowite, że są osoby, które nie przepadają za jakąś postacią, a mimo to, moje prace im się podobają. Dodałeś mi jakiegoś kopa, żeby starać się bardziej i w ogóle.
Jeny, naprawdę, tak uszczęśliwiłeś mnie tym komentarzem, że ja będę chyba do niego wracać w stanach zwątpienia czy po prostu jak będę miała gorszy humor, bo to jest magiczne!
Czuję, że plotę trzy po trzy, ale ciężko mi radość na wodzy utrzymać XDD
Jeszcze raz dziękuję za komentarz! ♥ I Tobie również Szczęśliwego Nowego Roku oraz spełnionych marzeń :D
Dziękuję jeszcze raz!
Pozdrawiam cieplutko ♥
Jak dla mnie, to mogłabyś złożyć cv wraz z listą swoich blogów do Pierrotów, czy kto tam się zajmuje fabułą anime, bo widzę Cię tam w roli reżyserki :D byłoby jeszcze więcej emocji ;3
OdpowiedzUsuńKolejny efekt gmaila XDDDDD BOZIU JA DOPIERO TERAZ WIDZĘ, ILE TEGO NIEODPOWIEDZIANEGO :O
UsuńMówiłam że dzisiaj już nic więcej tu nie przeczytam... Ale kurczuś, kusi to, że większość to jednopartówki, które tak szybko się czyta.
OdpowiedzUsuńTa wersja, to mistrzostwo! Szczerze? To mogłoby być kanonem. To akurat jest prawdziwe i bardzo mnie wkurza. Sasuke jest się w stanie spotkać z Naruto (ten odcinek to chyba nawet było coś w wiosce, nie?), a nie jest w stanie wejść do swojego domu i powiedzieć "Kocham cię, Sakura, ale niestety muszę być dalej na misji." Albo nawet nic nie mówić tylko ją mocno przytulić. Kurna, 12lat się nie widzieli. Rozumiem już ten rok, dwa, nawet trzy. Ale żeby w ciągu 12lat choć na 5 minut wejść do domu. Albo przynajmniej tych listów nie wysyłać.
To mnie najbardziej boli w całym Sasusaku. Co prawda są kolejne odcinki, w których Sasuke jest bardziej rodzinny, a nawet się uśmiecha na przypomnienie Sarady, że muszą iść do domu, bo Sakura czeka z obiadem. I wtedy to jest Sasuke taki, jakim go zawsze my, fani Sasusaku, widzieliśmy. Pytanie jest co z tą cholerną przerwą, w której Sakura jak na złość jest bardzo spokojna i pewna uczuć Sasuke, bo Zasadzie zabrania myśleć, że on ich nie kocha i o nich zapomniał.
Jak Kishimoto nie walnie jakiegoś wielkiego filmu o tej parze, to chyba polecę do Japonii, znajdę go i będę torturować dopóki film nie powstanie. To potrzebuje wyjaśnień.
Bardzo podobała mi się tutaj narracja Naruto oraz piękne ukazane uczucia. Zarówno te jego względem rodziny, ale też jego względem Sakury. Pokazane jest u Ciebie to, że nadal są bardzo bliskimi przyjaciółmi, niestety w tych przebłyskach Boruto, gdzie są nasi ulubieni, starzy bohaterowie ta przyjaźń nie istnieje. Szkoda. Wiem, że Naruto nie ma czasu, ale jeszcze zanim został Hokage, mógł przecież się z nią jakoś spotykać. Nawet np. na takie typowe spotkania rodziców z dziećmi. A przecież Sarada po raz pierwszy jest blisko Naruto jak idzie z nim do Sasuke.
Naprawdę szkoda, Boruto mogłoby mieć całkiem inny charakter, gdyby wykorzystać lepiej wcześniejsze relacje bohaterów i przełożyć je na całkiem inne relacje nowej generacji. A tak to... cóż... już nie będę narzekać. XD
Pozdrawiam!
Nie wiem jakim cudem nie widziałam Twoich komentarzy na Pomidorkach :o Bezpośrednio z panelu bloggera w komentarze bardzo rzadko wchodzę (co teraz widać np) i mam takie wielkie WOW!
UsuńTak czytałam ten Twój komentarz z taką radością i tak myślę sobie, jak mi tęskno do tych czasów Naruto. Ja Boruto już dawno zastopowałam i myśl o powrocie... nope... mdli mnie, serio. Ta seria zaprzepaściła potencjał Naruto albo zrobił to Kishi oddając prawa do Boruto komuś innemu. Na nic mi tłumaczenie, że on i tak czuwa nad serią. Nie widać w tym jego duszy!
SasuSaku też nie do końca rozumiem i zgadzam się z tym, co napisałaś o tej parze. Z mojej strony jeszcze dodam, że załamywać ręce jedynie można jak to się tym uniwersum zajęli.
Ale kończąc! Cieszę się ogromnie, że się podobało!
Przepraszam jeszcze za tak długą zwłokę z odpowiedzią, bo gmail czasami jaja sobie robi, a na bloggera coraz rzadziej zaglądam :(
Dziękuję jednak za poświęcony czas! Naprawdę dziękuję!
Pozdrawiam!
Ajajaj! Zdecydowanie za krótkie! Żartuję oczywiście, ale zagłębiłam się w tą historię z nadzieją na jakiś mały dramat, wypełniony emocjami. Chociaż co ja mówię? Emocje się wręcz wylewają z tego opowiadania, choć krótkiego, acz treściwego. Nie jestem zbyt wielką fanką Sakury, choć od filmu The Last i ukazania nowej generacji mój stosunek do niej znacznie uległ poprawie i przyjemnie mi się czyta o niej w tym właśnie wydaniu.
OdpowiedzUsuńOczami wyobraźni dzięki tym świetnym opisom dosłownie widziałam całą scenę. Każde drżenie warg, każdą upadającą łzę czy krople potu. Sama czekałam zobrazowania tej sceny, która mogłaby się pojawić przecież w anime, bądź w mandze! Moje biedne skołatane serce łaknie większej dawki uczuć, więc mknę dalej w archiwa bloga, poszukującej kolejnej dawki akcji i emocji ^^
Naprawdę świetna nota, już się cieszę na myśl, że być może znajdę gdzieś więcej ^^
Z komentarza na komentarz szczęka mi opada coraz bardziej. Gdyby zdrowie mi pozwoliło skakałabym z radości *_* Dziękuję Ci, dziękuję ♥ Już dawno nie czułam takiej mocy do pracy. Jestem chyba o krok od wzruszenia się, bo takie rzeczy jednak zawsze mnie wzruszają ♥
Usuń